Kolejne nudne jesienne popołudnie przerwała mi wchodząca do pokoju mama. Usiadła na łóżku obok mnie i zamknęła laptopa.
Ręce wciąż miałam uniesione nad klawiaturą.
- Kochanie, musimy pogadać. - zaczęła. Zmarszczki na jej czole zakrzywiły się dół. Blask oczu przygasł.
- Co się stało? - zielone oczy spoczęły na twarz matki.
- Jakby ci to powiedzieć... Przeprowadzamy się. - oczy kobiety jeszcze bardziej posmutniały.
- Ale jak to... gdzie? - szybkim ruchem chwyciłam matkę za dłoń.
- Pamiętasz tego gościa z którym pisałam na tej stronie randkowej?
- Ten, z którym pisałaś za pośrednictwem translate?
- Tak, ten.
- No to co z nim? - zaciekawiona patrzyłam w oczy matki.
- Zaproponował mi byśmy się do niego przeprowadziły...
- A jak źle przetłumaczyłaś to, co on ci napisał? - zapytałam.
- To sama przetłumacz.
Mama podniosła klapę od laptopa i ponownie uruchomiła procesor. Po chwili zalogowała się na swój profil, po czym kazała mi tłumaczyć tekst.
Pod nosem mamrotałam słowa zapisane na monitorze.
- I co? - zapytała mama.
- Marta wie?
- Ona zostaje w Polsce.
- Ah...
Nastała chwila ciszy. Myślałam tylko o tym, jak będę mogła się widywać z moim chłopakiem, o ile w ogóle.
Marta jest 3 lata starsza ode mnie. tym roku pisze maturę i wyjeżdża na studnia z przyjaciółkami, więc rozumiałam jej decyzję. Ja niestety mam tylko 16 lat, a jedyne co mi najlepiej wychodzi to marudzenie. Tak, najczęściej przytulam siostrę, a a ta mi pięść zasadza w twarzy.
- Skąd on jest? - odchyliłam głowę do tyłu i spięłam włosy w kucyk.
- Malborn.
- Mamo, to jest Melbourne! A co z twoim leżącym angielskim? Przecież ty się z nim nie dogadasz, a co dopiero z innymi ludźmi!
- Zapisałam się na kurs, od jutra zaczynam. - kobieta wstała.
- Ile mam czasu na pożegnanie się ze wszystkimi?
- Tydzień. Do szkoły cię zapiszemy na miejscu. Miłych snów kotynieńku. - mama ucałowała mnie w czoło.
Szczęka opadła mi do samej podłogi. Usta wykrzywiły mi się w podkówkę i zaczęłam płakać. Odłożyłam laptopa na podłogę i zakryłam twarz w poduszkę. Stłumiłam płacz tak bardzo, że słyszałam szloch matki za drzwiami.
Z ojcem rozstała się 2 lata temu. Od tego czasu była zajęta wychowaniem nas i pisała z tym kolesiem. Kupiła nawet rozmówki angielskie, by łatwiej jej było z nim korespondować. Mama jest krótko po 40-stce, i umiała o nas dbać. Oczy miałam po niej, tylko rysy twarzy po ojcu, czego w sobie nie lubiłam.
Od ich rozstania, cokolwiek zrobiłam źle to mi wypominano to, ze jestem do niego podobna i że odziedziczyłam po nim "charakterek".
Całą noc rozmyślałam o tym, jak o przeprowadzce powiem chłopakowi i przyjaciołom. W głowie miałam idealny plan całego zdarzenia, choć był on zbyt banalny, by mógł wypalić.
Zostało mi tylko 6 dni do opuszczenia ojczyzny. Obróciłam się na plecy i sprawdziłam godzinę. 7 rano. Ubrałam kapcie w Hello Kitty i poszłam do kuchni na śniadanie. Otworzyłam lodówkę - nic dla mnie, szafki - same przyprawy i naczynia. W tym momencie stwierdziłam, że mam zbyt dużego doła by cokolwiek jeść.
Włączyłam laptopa i twitnęłam o całym zajściu. Po minucie dostałam smsa od Vicky: "Czemu nic nie powiedziałaś?". Nie miałam ochoty jej odpisac. Cała ta sytuacja mnie przygnębiała. Zostawiła telefon na łóżku i podeszłam do szafki po ciuchy. Nagle rozległ się dźwięk piosenki Live my Life, który miałam ustawiony na dzwonek.
Spojrzałam na wyświetlacz - "Vicky dzwoni".
- Słucham? różowy telefon wylądował przy uchu.
- Co masz na śniadanie? - padło pierwsze pytanie ze strony mojej najlepszej przyjaciółki.
- Aktualnie... nic. A co?
- To przyjdź na gofry.
- ... jestem za 5 minut. - rozłączyłam się i zaczęłam robić po kilka rzeczy naraz, by się wyrobić. Szybko zarzuciłam na siebie ciuchy, uczesałam się i umyłam zęby.
Na stole w kuchni zostawiłam informację gdzie jestem.
Vicky w weekendy jest u babci, która mieszka w bloku po drugiej stronie ulicy. I tak też się zaprzyjaźniłyśmy, przez przypadek.
Po chwili byłam na 2 piętrze budynku i pukałam w drzwi.
- Proszę! - zza drzwi dało się usłyszeć ten denerwujący głos Vicky, który uwielbiałam.
- Tadaimass! - zakrzyknęłam zamykając za sobą drzwi.
Z kuchni wybiegła Vicky, która z płaczem uwiesiła mi się na szyi. Przytuliłam ją tak mocno, jak tylko mogłam i również się rozpłakałam.
- Będzie dobrze! - wyszlochała mi nad uchem.
- Nie chcę jechać! Nie chcę! Chce zostać tu z tobą!
Wisiałyśmy sobie na szyjach dobre kilka minut i szlochałyśmy jedna przez drugą, a jej babcia stała w progu drzwi od dużego pokoju i próbowała powstrzymać łzy. Jestem dla niej jak wnuczka. Zawsze siedziałam u nich, jak Vicky coś robiła to szłam do niej i rozmawiałam jak ze swoją babcią, potrafiłam jej powiedzieć o wszystkim, nawet o złamanym sercu przez chłopaka, a ona potrafiła mnie zrozumieć i mi doradzić w sytuacjach kryzysowych.
Pani Róża ominęła nas i poszła do kuchni.
- Chodźcie dziewczynki na gofry - powiedziała przyciszonym tonem, po czym otarła łzy.
Wzięłyśmy ofiary do pokoju. Vicky zamknęła drzwi, a ja rozsiadłam się na poduszce-żółwiu.
- Kiedy się dowiedziałaś? - zaczęła, wpatrując się we mnie z zaciekawieniem.
- Wczoraj na wieczór - pociągnęłam nosem, po czym ugryzłam kawałek gofra z czekoladą.
- Kiedy wyjeżdżasz?
- W ten piątek.
Spojrzałam na szatynkę. Usta miała szeroko otwarte, a przed nimi "lewitował" widelec z kawałkiem gofra.
- Tak, wiem. Szybko mi powiedziała. - jadłam dalej.
- A co z... nim? - zapytała.
- Jeszcze nic nie wie. Nie mam pojęcia jak na to zareaguje.
Jasno niebieskie oczy nastolatki przeszywały mnie całą. czułam chłód na plecach od jej wzroku...
- Masz zamiar mu powiedzieć, czy po prostu uciekniesz?
- Powiem mu, nie widzę innego wyjścia, a nie chcę go skrzywdzić. - dziewczyna podeszła do mnie i ponownie się przytuliła.
- Dobrze robisz. Szkoda tylko, że tak mało czasu ze sobą spędzimy.
Ponownie się rozpłakałam.
Tkwiłyśmy w tym stanie jeszcze przez chwilę. Zadzwonił telefon.
- To on? - szatynka otarła łzy.
- Tak. - powiedziałam, po czym odebrałam połączenie.
- Masz dzisiaj czas, kochanie?
Serce mi drgnęło. - Tak, oczywiście, dla ciebie zawsze Mateusz. - uśmiechnęłam się przez łzy.
- Więc wpadnę o 15. Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham, papa.
- Będzie dobrze... - zaczęła Vicky.
- ... musi być. - przerwałam. - Nawet jeśli nie, to zrobię wszystko, by było.
Rozstałam się z Vicky w południe, ale obiecałyśmy sobie, że się spotkamy w poniedziałek i pomoże mi ze wszystkim.
Czekałam w domu na przyjście Mateusza, przy czym trochę poukładałam w pokoju. Znalazłam m. in. mp4 z którym kiedyś się nie rozstawałam. Włączyłam pierwszą piosenkę jaka była na playliście. Zamknęłam oczy i zaczęłam się wsłuchiwać tekst piosenki. Była to piosenka Blame It All September zespołu All Star Weekend, która zawsze mi wspominała wspólne noce z moim ukochanym.
Z transu wybudził mnie Mateusz, który właśnie wszedł do pokoju. Podszedł, chwycił mnie w pasie i mocno pocałował.
- Chodźmy nad jezioro. - zaproponował.
Nie miałam nic przeciwko. Poszliśmy nad mostek, na którym mój pies Panda zaatakował go, gdy ten jechał rowerem. "Sunia ma gust do wybierania ofiar." - zawsze żartowaliśmy.
- Słyszałem, że wyjeżdżasz do Australii.
- Tak. W ten piątek.
- Czemu mi nie powiedziałaś? - chwycił mnie mocno w pasie i przyciągnął do siebie.
- Sama się wczoraj dowiedziałam i nie miałam siły, by tedy o tym rozmawiać. - chłopak pocałował mnie. Aż mi się lepiej zrobiło.
- Będziemy razem, na dobre i na złe? - zapytał, przystawiając czoło do mojego.
- Tak.
Brunet odprowadził mnie do domu, pożegnaliśmy się, po czym opisałam wszystko na photoblogu.
- Tak szybko się teraz wszystko zmieni... Obróci w pył i powstanie ja Feniks...
Fajna notka! Historia zapowiada się na ciekawą. A wo gule to Vicky to bardzo fajne imię jest ;D
OdpowiedzUsuńno kochana wiem że to bardzo fajne imię, bo przyjaźnię się z kimś o tym imieniu :>
UsuńŚWIETNE początki, pomimo, że dopiero zaczynam już jestem ciekawa co się dalej wydarzy.Nie zwlekam i czytam dalej. BARDZO, bardzo mi się podoba twoje opowiadanie. Przede wszystkim widać, że przemyślane i nie napisane od tak sobie. Ciekawie się zapowiada :3
OdpowiedzUsuńMAM DO CIEBIE BARZO WAZNE PYTANIE! MOGE PUBLIKOWAC TA KSIAZKE NA WATTPADZIE TO TAKA STRONA Z KSIAZKAMI I W OGOLE A KOCHAM TA KSIAZKE I CHCE ZEBY WIECEJ LUDZI JA CZYTALO I DOCENILO TWOJE DZIELO :) I TU JEST PYTANIE! CZY MOGE OPUBLIKOWAC TO? (tt @Basiak56 wattpad @Basiak)
OdpowiedzUsuń