Siedziałam na jakimś stosie cegieł i zasłaniałam uszy rękoma, by stłumić w sobie głos Jasmine, która okazała się być wiedźmą. Oszukała mnie, oszukała nas wszystkich, pomimo faktu, że jej ufałam i uznawałam ją za swoją przyjaciółkę.
W głowie widziałam całą zaistniałą sytuację, jakby z punktu widzenia trzeciej osoby. Widziałam zdezorientowane miny chłopaków i twarz Jasmine, kiedy chłopcy powiedzieli to, co ona zrobiła.
Siedziałam sama, z wyłączonym telefonem i myślałam, jak to wszystko odkręcić. Co zrobić, by chłopcy mi wybaczyli rzeczy, których nie zrobiłam?
W głowie widziałam całą zaistniałą sytuację, jakby z punktu widzenia trzeciej osoby. Widziałam zdezorientowane miny chłopaków i twarz Jasmine, kiedy chłopcy powiedzieli to, co ona zrobiła.
Siedziałam sama, z wyłączonym telefonem i myślałam, jak to wszystko odkręcić. Co zrobić, by chłopcy mi wybaczyli rzeczy, których nie zrobiłam?
Daniel's POV
Angelika wybiegła z garderoby, a my patrzyliśmy na jej koleżankę, oczekując jakiegoś wytłumaczenia.
Wszyscy chwilę staliśmy w ciszy, wymieniając tylko ze sobą spojrzenia. Była to niezręczna sytuacja tym bardziej po tym, co wyczytaliśmy na blogu Cahill o nas, z jak zapewniała czytelników "rzeczywistego zapisu rozmowy z dziewczyną jednego z Janoskians".
Krew się we mnie gotowała a pięści same się zaciskały gdy patrzyłem na towarzyszy mojej dziewczyny.
Pseudo goth i tapeciara, na którą wszystko stać dzięki dziadkowi, który całe życie pracował, by teraz wydawać grube zielone by zadowolić swoją jedyną wnuczkę.
- Czy ktoś mógłby do kurwy nędzy wytłumaczyć, o co chodzi?! - podniosłem głos i uderzyłam o blat stołu, by minimalnie wyładować swoje emocje.
- To co pisałam... Nie było do końca prawdą - widziałem jak oczy Jasmine zalewają się łzami.
- Co to znaczy, że nie do końca były prawdą? - chwyciłem ją za koszulkę i przyparłem do ściany.
Chłopcy niemal natychmiastowo odciągnęli mnie od dziewczyny.
- Nigdy nie powiedziała, że chce was wykorzystać, by waszym kosztem dorobić się sławy - westchnęła. - Wymyśliłam to, by was ze sobą skłócić.
Chciałem podejść do nastolatki i nią wstrząsnąć, jednak bliźniacy trzymali mnie za ręce.
- PO CHOLERĘ TO ZROBIŁAŚ?!
- Pomyśl! Chyba zapomnieliście jak zapraszałam was kilkakrotnie do nagrania filmiku, jednak wy mnie zbyliście. Gościu, podobasz mi się, jednak wy dwoje jesteście ze sobą szczęśliwi, dlatego chciałam, byście ze sobą zerwali, a wtedy ja bym się bardziej starała o ciebie...
- Słyszycie ją? - prychnąłem i spojrzałem na swoich "braci z innej matki". - Czy wy słyszycie co ona mówi? TY JESTEŚ NIENORMALNA! Wiesz jaki jest twój problem? Jesteś rozpuszczona przez swojego dziadziusia, który robił wszystko by uszczęśliwić swoją wnuczkę. O patrzcie: "Jestem Jasmine, spodobał mi się ten koleś, poproszę dziadka by mi go kupił" - udawałem dziewczynę, robiąc przy tym głupią minę. - Ja kocham ją, ona kocha mnie. Byliśmy szczęśliwi, dopóki ty nie wpierdoliłaś się w nasz związek! - wydarłem się. Obsługa teatru stała za drzwiami i patrzyła się na całą zaistniałą tutaj sytuację.
Wziąłem kilka głębokich wdechów i wyrwałem ręce z uścisku chłopaków.
- Lecz się na nogi, bo na głowę już za późno - powiedziałem cicho, wymijając ją przy drzwiach. - A teraz przepraszam, idę szukać swojej dziewczyny.
Wybiegłem z garderoby i pognałem do wyjścia, z którego dziewczyna zapewne skorzystała.
Biegałem po ulicach i wołałem ją po imieniu, jednak nie słyszałem odzewu. Próbowałem też do niej zadzwonić, ale jedyne co słyszałem to słowa o abonamencie poza zasięgiem.
- Pięknie, pewnie poszła jej bateria - zakląłem pod nosem i zadzwoniłem po chłopaków.
Perth nie jest wiele większe od Melbourne, a sam nie dam rady jej znaleźć. Życie to nie film ani bajka, nic nie idzie według napisanego przez kogoś scenariusza i nie znajdę jej w deszczu, jakby zapewne chciała niejedna nastolatka.
Z chłopakami spotkałem się przy wejściu do teatru, gdzie umówiliśmy się przez telefon.
- Dobra, musimy się rozdzielić. Ja z Beau pójdziemy w stronę oceanu, Luke z Jamesem i Jai'em: po prostu gdzieś się za nią rozglądajcie - zarządziłem.
- Też chcę pomóc - usłyszałem chyba najbardziej denerwujący głos na świecie. Wymuszając śmiech odwróciłem się i ujrzałem tlenionego blondyna, na którego nie trzeba spojrzeć, by mieć zepsuty humor. Wystarczy tylko gdzieś usłyszeć jego imię.
- No chyba cię pojebało! - wydarłem się.
- Słuchaj chłopczyku - blondyn chwycił mnie za koszulkę, a chłopcy stali w pogotowiu. - Nie obchodzi mnie, czy mnie lubisz czy nie, Angie jest też moją przyjaciółką, więc chcę wam pomóc ją znaleźć.
- Puść mnie - wycedziłem przez zęby, próbując się wyszarpnąć spod władzy nastolatka.
- Czyli zgadzasz się na moją pomoc?
- Puść mnie, albo to tobie ta pomoc będzie potrzebna.
Chłopak parsknął, oblizał usta i uśmiechnął się szyderczo.
- Słuchaj mnie kochasiu. Nie jeden już mi groził i nie jeden przeze mnie trafił do szpitala, więc jakiś laluś z youtube nie zrobi mi różnicy - przysunął mnie bliżej siebie i patrzył mi prosto w oczy. Po jego wzroku widziałem, że chłopak czuje swoją przewagę nade mną, nie tylko wzrostem.
Czułem na sobie wzrok przyjaciół, którzy czekali na moją reakcję.
- Zaczynam nienawidzić blondynów - westchnąłem głośno i machnąłem ręką.
Wszyscy chwilę staliśmy w ciszy, wymieniając tylko ze sobą spojrzenia. Była to niezręczna sytuacja tym bardziej po tym, co wyczytaliśmy na blogu Cahill o nas, z jak zapewniała czytelników "rzeczywistego zapisu rozmowy z dziewczyną jednego z Janoskians".
Krew się we mnie gotowała a pięści same się zaciskały gdy patrzyłem na towarzyszy mojej dziewczyny.
Pseudo goth i tapeciara, na którą wszystko stać dzięki dziadkowi, który całe życie pracował, by teraz wydawać grube zielone by zadowolić swoją jedyną wnuczkę.
- Czy ktoś mógłby do kurwy nędzy wytłumaczyć, o co chodzi?! - podniosłem głos i uderzyłam o blat stołu, by minimalnie wyładować swoje emocje.
- To co pisałam... Nie było do końca prawdą - widziałem jak oczy Jasmine zalewają się łzami.
- Co to znaczy, że nie do końca były prawdą? - chwyciłem ją za koszulkę i przyparłem do ściany.
Chłopcy niemal natychmiastowo odciągnęli mnie od dziewczyny.
- Nigdy nie powiedziała, że chce was wykorzystać, by waszym kosztem dorobić się sławy - westchnęła. - Wymyśliłam to, by was ze sobą skłócić.
Chciałem podejść do nastolatki i nią wstrząsnąć, jednak bliźniacy trzymali mnie za ręce.
- PO CHOLERĘ TO ZROBIŁAŚ?!
- Pomyśl! Chyba zapomnieliście jak zapraszałam was kilkakrotnie do nagrania filmiku, jednak wy mnie zbyliście. Gościu, podobasz mi się, jednak wy dwoje jesteście ze sobą szczęśliwi, dlatego chciałam, byście ze sobą zerwali, a wtedy ja bym się bardziej starała o ciebie...
- Słyszycie ją? - prychnąłem i spojrzałem na swoich "braci z innej matki". - Czy wy słyszycie co ona mówi? TY JESTEŚ NIENORMALNA! Wiesz jaki jest twój problem? Jesteś rozpuszczona przez swojego dziadziusia, który robił wszystko by uszczęśliwić swoją wnuczkę. O patrzcie: "Jestem Jasmine, spodobał mi się ten koleś, poproszę dziadka by mi go kupił" - udawałem dziewczynę, robiąc przy tym głupią minę. - Ja kocham ją, ona kocha mnie. Byliśmy szczęśliwi, dopóki ty nie wpierdoliłaś się w nasz związek! - wydarłem się. Obsługa teatru stała za drzwiami i patrzyła się na całą zaistniałą tutaj sytuację.
Wziąłem kilka głębokich wdechów i wyrwałem ręce z uścisku chłopaków.
- Lecz się na nogi, bo na głowę już za późno - powiedziałem cicho, wymijając ją przy drzwiach. - A teraz przepraszam, idę szukać swojej dziewczyny.
Wybiegłem z garderoby i pognałem do wyjścia, z którego dziewczyna zapewne skorzystała.
Biegałem po ulicach i wołałem ją po imieniu, jednak nie słyszałem odzewu. Próbowałem też do niej zadzwonić, ale jedyne co słyszałem to słowa o abonamencie poza zasięgiem.
- Pięknie, pewnie poszła jej bateria - zakląłem pod nosem i zadzwoniłem po chłopaków.
Perth nie jest wiele większe od Melbourne, a sam nie dam rady jej znaleźć. Życie to nie film ani bajka, nic nie idzie według napisanego przez kogoś scenariusza i nie znajdę jej w deszczu, jakby zapewne chciała niejedna nastolatka.
Z chłopakami spotkałem się przy wejściu do teatru, gdzie umówiliśmy się przez telefon.
- Dobra, musimy się rozdzielić. Ja z Beau pójdziemy w stronę oceanu, Luke z Jamesem i Jai'em: po prostu gdzieś się za nią rozglądajcie - zarządziłem.
- Też chcę pomóc - usłyszałem chyba najbardziej denerwujący głos na świecie. Wymuszając śmiech odwróciłem się i ujrzałem tlenionego blondyna, na którego nie trzeba spojrzeć, by mieć zepsuty humor. Wystarczy tylko gdzieś usłyszeć jego imię.
- No chyba cię pojebało! - wydarłem się.
- Słuchaj chłopczyku - blondyn chwycił mnie za koszulkę, a chłopcy stali w pogotowiu. - Nie obchodzi mnie, czy mnie lubisz czy nie, Angie jest też moją przyjaciółką, więc chcę wam pomóc ją znaleźć.
- Puść mnie - wycedziłem przez zęby, próbując się wyszarpnąć spod władzy nastolatka.
- Czyli zgadzasz się na moją pomoc?
- Puść mnie, albo to tobie ta pomoc będzie potrzebna.
Chłopak parsknął, oblizał usta i uśmiechnął się szyderczo.
- Słuchaj mnie kochasiu. Nie jeden już mi groził i nie jeden przeze mnie trafił do szpitala, więc jakiś laluś z youtube nie zrobi mi różnicy - przysunął mnie bliżej siebie i patrzył mi prosto w oczy. Po jego wzroku widziałem, że chłopak czuje swoją przewagę nade mną, nie tylko wzrostem.
Czułem na sobie wzrok przyjaciół, którzy czekali na moją reakcję.
- Zaczynam nienawidzić blondynów - westchnąłem głośno i machnąłem ręką.
- To chyba jest jedna z twoich mądrzejszych decyzji, jakich dokonałeś w życiu - chłopak wyciągnął w moją stronę rękę, którą niechętnie chwyciłem na znak zgody. Stank jednak posunął się krok do przodu i przytulił mnie w sposób jaki to robią nastolatkowie lub gangsterzy.
- Ta, ta - spojrzałem na chłopaka pogardliwie, jednak ten wzrokiem przeszywać resztę mojej paczki. - Dobra, mała zmiana planów: bliźniacy idą razem w stronę plaży, James z Beau - wy idźcie w kierunku hotelu - może już tam dotarła, a jeżeli nie, poczekacie tam na nią. Ja pójdę ze Stankiem i obejdziemy okolicę. Może gdzieś się schowała - blondyn uśmiechnął się szyderczo w moją stronę, po plecach przeszły mnie lekkie ciarki, bo chłopak wyglądał jak diabeł lub osoba opętana przez jakiegoś złego ducha, czego nie wykluczam. Christopher zawsze wydawał mi się nieludzki. - Dobra - klasnąłem w dłonie po czym spojrzałem na zegarek w telefonie. - Mamy godzinę 20, więc spotkamy się tutaj o 22 by ustalić co mamy. Beau - zwróciłem się do przyjaciela. - Wy nie opuszczajcie budynku hotelu. Najlepiej siedźcie przy recepcji i czekajcie. - Jak ktoś wcześniej ją znajdzie niech do mnie zadzwoni. Ruszamy ruszamy! - ponagliłem wszystkich i rozbiegliśmy się w kilku kierunkach.
Podchodziłem do każdej szyby lokali i rozglądałem się w poszukiwaniu Angeli. Chciałem jak najszybciej ją znaleźć i przeprosić za to, że ją oskarżyłem o oszustwo, pomimo iż nie znałem prawdy.
- Więc, jak długo znasz Angie? - zapytał Stank, podbiegając do mnie.
- Co cię to w ogóle interesuje? - warknąłem, przystawiając twarz do kolejnego okna.
- Staram się nawiązać z tobą rozmowę.
- Gościu - odwróciłem się na pięcie i chwyciłem chłopaka za kołnierz koszulki. - Nie lubię cię i mam nadzieję, że z wzajemnością - warknąłem, a blondyn wyglądał jakby miał ochotę splunąć mi w twarz. - Nie obchodzi mnie kim jesteś, jak długo znasz Angie i co cię z nią łączy. Wiem, że nie jesteś święty, i pewnie od samego początku wiedziałeś, co ta cała Jasmine knuje. Więc proszę, przestań ujadać, bo mi zależy tylko na szybkim znalezieniu MOJEJ dziewczyny, rozumiesz? - puszczając jego koszulkę odepchnąłem go.
Wróciłem do przeglądania wnętrz barów, a gdy miałem znowu coś powiedzieć do Stanka - nie było go w miejscu, w którym zastałem go przed chwilą. Rozejrzałem się, czy może nie wyminął mnie i nie szuka Angie parę metrów przede mną, jednak nie było go w zasięgu mojego wzroku.
- Palant - warknąłem do siebie i szukałem dalej dziewczyny.
Angelika's POV
Chłód przenikał przez moje ciało i uderzał o kości. Dłonie miałam tak bardzo zmarznięte, że nie czułam palców i gdy próbowałam nimi poruszyć, czułam się jakbym miała je amputowane. Wsunęłam dłonie pod koszulkę i przyłożyłam je do brzucha z nadzieją, że choć trochę je rozgrzeje, jednak były one tak zimne, że trzymanie ich kilka centymetrów od skóry potęgowało chłód.
Z trudem wstałam z ziemi. Pośladki miałam zmarznięte i obolałe od siedzenia, nogi miałam ścierpnięte, jakby mrówki mi po nich chodziły. Mimowolnie szczękając zębami trzymałam się ściany, choć wilgoć od nich biegnąca przelatywała przez cienki materiał bawełnianej koszulki.
Stanęłam w świetle lamp ulicznych, choć wciąż byłam w gasce i patrzyłam na przechodzących ludzi, którzy maszerowali wolnym tempem pod kolorowymi lampkami neonowymi, porozwieszanymi między drzewami i budynkami.
Stojąc w słabym świetle lamp poczułam jak ciało lekko się rozgrzewa. Potarłam dłonie o ramiona i wzdrygnęłam się, czując jak w miejscach potarcia skóra robi się cieplejsza i promieniuje w kierunku wnętrza ciała.
Z kieszeni spodni wyjęłam telefon, który uruchomiłam. Po chwili wyskoczyło mi kilkanaście komunikatów o nieodebranych połączeniach i kilka sms'ów z przeprosinami od Jasmine. Nie mając ochoty ich czytać zaznaczyłam całą rozmowę od kontaktu i usunęłam wiadomości.
- Tu jesteś! - usłyszałam znajomy głos. Był to Chris, który rzucił się na mnie i mocno przytulił. - Wszyscy cię szukamy! - chwycił mnie za ramiona i spojrzał mi w oczy.
Trochę trudno było mi uwierzyć w to, że Stinky i Janoskians, którzy nienawidzą się nawzajem zaczęli razem współpracować.
- Oh, jakaś ty zimna... - zdjął z siebie kurtkę i nałożył ją na mnie. - Zabiorę cię do hotelu - przytulił mnie znowu. Jego ciepła klatka piersiowa unosiła się i opadała równomiernie, co mnie trochę uspokoiło, jednak fakt, że Stank jest miły, jest nie do pomyślenia. Jeszcze dzisiaj na mnie krzyczał, że chcę porozmawiać z chłopakami, a tu nagle jest miły i mnie przytula. - Nie możesz iść w takim stanie - uniósł moją głowę, tak by móc mi spojrzeć w oczy, po czym kciukami starł rozmazany od płaczu tusz do rzęs. Objął mnie ramieniem i począł odprowadzać do hotelu.
Całą drogę do hotelu przemilczeliśmy. Co jakiś czas przerywałam ciszę długimi pociągnięciami nosa, na co chłopak nie reagował. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, zwłaszcza teraz gdy zastanawiałam się co będzie dalej i co zrobić z Jasmine.
Gdy weszliśmy do holu hotelowego od miejsca podbiegli do mnie Beau i James, wyraźnie zmartwieni. Przytulili mnie, czując ich ciepło cicho wymruczałam by mnie nie puszczali, na co kiwnęli głowami i pocierali mnie ramionami. Zamknęłam oczy i rozmarzyłam się w cieple ich ciał, którego nie czułam od bardzo dawna.
Poczułam się senna, a otworzywszy oczy ujrzałam złowrogie nastawienie Chrisa, które raptownie się zmieniło, gdy zauważył mój wzrok na sobie.
- Już ci cieplej? - zapytał James, lekko chichocząc. - Wiesz, ten recepcjonista dziwnie się na nas gapi.
- Tak, on chyba podejrzewa nas o gwałt na tobie - zażartował Beau, choć żart mu nie wyszedł, jak zwykle.
- Chodźcie do mnie do pokoju - powiedziałam i trzymając ich za ręce ruszyłam w kierunku wind.
Będąc w jednej z metalowych klatek Beau wykonał kilka telefonów do braci i do Daniela, informując ich o tym, że jestem z nimi. Całej sytuacji przyglądał się Stinky, który byle jak opierał się o ścianę windy i patrzył na wszystkich wzrokiem mordercy. Spojrzałam na niego pytająco, a ten odwrócił wzrok, przystając na drugiej nodze.
W ciszy siedzieliśmy w moim apartamencie, sącząc gorącą herbatę o smaku toffi. Czekaliśmy aż dotrą bliźniacy wraz z Danielem, by rozpocząć rozmowę.
Gdy drzwi otworzyły się, zalałam się łzami i zrzucając z siebie ciężki, polarowy koc pobiegłam w stronę Daniela, który przyjął mnie z otwartymi ramionami i uścisnął mocno, jak nigdy dotąd. Nawet po długiej rozłące nie tulił mnie tak mocno jak dzisiaj.
- Przepraszam - wypuściłam powietrze z ust i zaciągnęłam je z powrotem nosem, wciągając smarki znowu w drogi oddechowe.
- Nie przepraszaj... - schował głowę w zagłębieniu mojej szyi. - To ja przepraszam.
Rozpłakałam się na dobre. Pomiędzy szlochem dukałam, że jestem głupia, naiwna i że zbyt łatwo ulegam emocjom, przepraszałam też za sytuację z Jasmine, a Daniel odpowiedział tylko, że to nie jest nasza wina.
- Kocham cię - wydusiłam z siebie, nie odrywając twarzy od koszulki chłopaka.
- Ja ciebie również kocham, nie ważne co się stanie.
- Więc co powiedziała Jasmine? - zapytałam chłopaków, gdy już się uspokoiłam. Siedziałam oparta o Daniela, który owinął mnie kocem i przytulał do siebie.
- Że zrobiła to z zazdrości o twój związek z Danielem - rzucił prosto z mostu Luke, dodając: - Zachowała się jak panna z jakiegoś horroru, która najchętniej zamknęłaby nas w swojej piwnicy i gwałciła co noc każdego... Co by było nawet spoko - zarechotał, a wszyscy mu zawtórowali.
Była to pierwsza chwila śmiechu od dłuższego czasu.
- Byłoby gorzej gdyby się seksiła tylko z bliźniakami. Byłoby trudno o udowodnienie ojcostwa. Haa, chore! - zaśmiał się Beau, jednak gdy zauważył, że nikt się nie śmieje z jego żartu zakrył się poduszką i powiedział: - Nigdy nie dajecie mi się wybić z moimi żartami! No co z wami!
- Może dlatego, że twoje żarty nikogo nie bawią? - zapytał ironicznie Luke.
- Jesteś okropny - splunął Beau, którego James zaczął pocieszać pocierając jego ramię.
- Ty bidulku - dodał, całując Beau w policzek.
- Co robicie po dzisiejszym występie? - zapytałam, zasysając pusty kubek.
- Znaczy?
- Gdzie teraz koncertujecie? Melbourne? Sydney?
- Aktualnie, trochę dalej - Jai zrobił dosyć dziwny grymas.
- Znaczy się gdzie?
- Lecimy do Ameryki na kilka tygodni.
Zacięłam się, jak płyta. Patrzyłam na nich jednak nie kontaktowałam.
Znowu nie będzie ciekawie...
- Tu jesteś! - usłyszałam znajomy głos. Był to Chris, który rzucił się na mnie i mocno przytulił. - Wszyscy cię szukamy! - chwycił mnie za ramiona i spojrzał mi w oczy.
Trochę trudno było mi uwierzyć w to, że Stinky i Janoskians, którzy nienawidzą się nawzajem zaczęli razem współpracować.
- Oh, jakaś ty zimna... - zdjął z siebie kurtkę i nałożył ją na mnie. - Zabiorę cię do hotelu - przytulił mnie znowu. Jego ciepła klatka piersiowa unosiła się i opadała równomiernie, co mnie trochę uspokoiło, jednak fakt, że Stank jest miły, jest nie do pomyślenia. Jeszcze dzisiaj na mnie krzyczał, że chcę porozmawiać z chłopakami, a tu nagle jest miły i mnie przytula. - Nie możesz iść w takim stanie - uniósł moją głowę, tak by móc mi spojrzeć w oczy, po czym kciukami starł rozmazany od płaczu tusz do rzęs. Objął mnie ramieniem i począł odprowadzać do hotelu.
Całą drogę do hotelu przemilczeliśmy. Co jakiś czas przerywałam ciszę długimi pociągnięciami nosa, na co chłopak nie reagował. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, zwłaszcza teraz gdy zastanawiałam się co będzie dalej i co zrobić z Jasmine.
Gdy weszliśmy do holu hotelowego od miejsca podbiegli do mnie Beau i James, wyraźnie zmartwieni. Przytulili mnie, czując ich ciepło cicho wymruczałam by mnie nie puszczali, na co kiwnęli głowami i pocierali mnie ramionami. Zamknęłam oczy i rozmarzyłam się w cieple ich ciał, którego nie czułam od bardzo dawna.
Poczułam się senna, a otworzywszy oczy ujrzałam złowrogie nastawienie Chrisa, które raptownie się zmieniło, gdy zauważył mój wzrok na sobie.
- Już ci cieplej? - zapytał James, lekko chichocząc. - Wiesz, ten recepcjonista dziwnie się na nas gapi.
- Tak, on chyba podejrzewa nas o gwałt na tobie - zażartował Beau, choć żart mu nie wyszedł, jak zwykle.
- Chodźcie do mnie do pokoju - powiedziałam i trzymając ich za ręce ruszyłam w kierunku wind.
Będąc w jednej z metalowych klatek Beau wykonał kilka telefonów do braci i do Daniela, informując ich o tym, że jestem z nimi. Całej sytuacji przyglądał się Stinky, który byle jak opierał się o ścianę windy i patrzył na wszystkich wzrokiem mordercy. Spojrzałam na niego pytająco, a ten odwrócił wzrok, przystając na drugiej nodze.
W ciszy siedzieliśmy w moim apartamencie, sącząc gorącą herbatę o smaku toffi. Czekaliśmy aż dotrą bliźniacy wraz z Danielem, by rozpocząć rozmowę.
Gdy drzwi otworzyły się, zalałam się łzami i zrzucając z siebie ciężki, polarowy koc pobiegłam w stronę Daniela, który przyjął mnie z otwartymi ramionami i uścisnął mocno, jak nigdy dotąd. Nawet po długiej rozłące nie tulił mnie tak mocno jak dzisiaj.
- Przepraszam - wypuściłam powietrze z ust i zaciągnęłam je z powrotem nosem, wciągając smarki znowu w drogi oddechowe.
- Nie przepraszaj... - schował głowę w zagłębieniu mojej szyi. - To ja przepraszam.
Rozpłakałam się na dobre. Pomiędzy szlochem dukałam, że jestem głupia, naiwna i że zbyt łatwo ulegam emocjom, przepraszałam też za sytuację z Jasmine, a Daniel odpowiedział tylko, że to nie jest nasza wina.
- Kocham cię - wydusiłam z siebie, nie odrywając twarzy od koszulki chłopaka.
- Ja ciebie również kocham, nie ważne co się stanie.
- Więc co powiedziała Jasmine? - zapytałam chłopaków, gdy już się uspokoiłam. Siedziałam oparta o Daniela, który owinął mnie kocem i przytulał do siebie.
- Że zrobiła to z zazdrości o twój związek z Danielem - rzucił prosto z mostu Luke, dodając: - Zachowała się jak panna z jakiegoś horroru, która najchętniej zamknęłaby nas w swojej piwnicy i gwałciła co noc każdego... Co by było nawet spoko - zarechotał, a wszyscy mu zawtórowali.
Była to pierwsza chwila śmiechu od dłuższego czasu.
- Byłoby gorzej gdyby się seksiła tylko z bliźniakami. Byłoby trudno o udowodnienie ojcostwa. Haa, chore! - zaśmiał się Beau, jednak gdy zauważył, że nikt się nie śmieje z jego żartu zakrył się poduszką i powiedział: - Nigdy nie dajecie mi się wybić z moimi żartami! No co z wami!
- Może dlatego, że twoje żarty nikogo nie bawią? - zapytał ironicznie Luke.
- Jesteś okropny - splunął Beau, którego James zaczął pocieszać pocierając jego ramię.
- Ty bidulku - dodał, całując Beau w policzek.
- Co robicie po dzisiejszym występie? - zapytałam, zasysając pusty kubek.
- Znaczy?
- Gdzie teraz koncertujecie? Melbourne? Sydney?
- Aktualnie, trochę dalej - Jai zrobił dosyć dziwny grymas.
- Znaczy się gdzie?
- Lecimy do Ameryki na kilka tygodni.
Zacięłam się, jak płyta. Patrzyłam na nich jednak nie kontaktowałam.
Znowu nie będzie ciekawie...
mistrzostwo kochana ! mistrzostwo ! Skip trochę przesadził co do Stanka. Szkoda mi go. Czekam na kolejny rozdział. :)) xoxo
OdpowiedzUsuńOł jee ! Jest już 54 rozdział ^^ Superowy ♥ ( jakkkk zawsze :0 ) czekam na next'a i życzę miłego poniedziałku ;* PS życzę Ci też weeny ^*^ hihi . :D
OdpowiedzUsuńgfghhfdff świetny rozdział a końcówka jejku:((
OdpowiedzUsuńnie moge sie doczekac nastepnego
@ayemybizzle
cudowny, szkoda że znowu sie rozstaną na dłuższy czas ;((
OdpowiedzUsuńSuper:(
OdpowiedzUsuńNoo w końcu jest ;) końcówka taka smutna :(
OdpowiedzUsuńCzy będziesz kontynuowała pisanie swojego ff ???
OdpowiedzUsuńTego? Oczywiście że tak! :)
UsuńWoooow.
OdpowiedzUsuńTylko tyle mogę powiedzieć, jesten pod wrażeniem :o
ŚWIETNY ROŹDZIAŁ <3
Czekam na kolejny x
juhujigjhlku świetny, czekam tylko na następny! :):) <3
OdpowiedzUsuńZycze weny :** ajajaj ^*^ superasny rozdzial . Czekam na kolejny ;D
OdpowiedzUsuńkiedy w końcu nowy rodział? wiem że to nie od Cb zalezy ale już się nie moge doczekać! *.*
OdpowiedzUsuńkiedy następny? XD piękne te opowiadanie <3 rozmarzyłam się <3
OdpowiedzUsuń