sobota, 23 listopada 2013

#44



Chwyciłam scenariusz i wyszłam z domu. Miałam tylko nadzieję, że Brooksowie już nie śpią, a w końcu jest godzina 12.
 Zapukałam do drzwi, które otworzył mi Luke w samych bokserkach z Kermitem. Ręką, którą przed chwilą przecierał niewyspane oczy zaprosił mnie do środka. Udałam się do salonu, który znajdował się po drugiej stronie korytarza i usiadłam na ciemnobrązowej skórzanej kanapie.
 - Jest Jai? Miał mi pomóc ćwiczyć rolę...
 - Śpi. Ale jak chcesz to możemy razem go obudzić - chłopak od razu nabrał energii i przeciągnął się.
 - Jaki masz plan?
 - Nijaki. Jai śpi u góry więc wystarczy jak ktoś wejdzie mu do łóżka i zacznie mu się drzeć do ucha.
 - A jaką rolę mam ja w tym planie? - położyłam scenariusz na blacie ławy i podciągnęłam rękawy bluzy.
 - Nagrasz to. Fani będą mieli z czego się pośmiać - chłopak podał mi swój telefon z włączoną opcją nagrywania.
 Udaliśmy się w kierunku pokoju, w którym spał drugi bliźniak. Chłopak ślinił się na górnym piętrze łóżka kiedy Luke wspinał się w samej bieliźnie po drabince by obudzić brata. Widok czającego się niczym kot nastolatka powodował napad śmiechu, który musiałam tłumić by nie zniszczyć niespodzianki. Luke pochylił się nad uchem brata, do którego zaczął dmuchać by sprawdzić jak głęboki sen ma Jai. Palcami wskazywał mi końcowe odliczanie do ostatniej fazy budzenia. Przyłożył dłonie do ucha by wygłuszyć dźwięki otoczenia i zaczął krzyczeć jak mała dziewczynka. Reakcja Jai'a była natychmiastowa. Przewrócił się na plecy i nogami zrzucił brata z łóżka przy okazji na niego spadając. Huk towarzyszący upadkowi z trochę ponad półtora metra głucho odbił się od nagich ścian. Wyrwany ze snu bliźniak usiadł na bracie i zaczął go okładać płaską dłonią po twarzy. Po chwili do bijatyki jaka tu się rozpoczęła dołączył Beau, który najwyraźniej również został obudzony.
 - Kutafony! - chwycił młodszych braci za majtki, które prawie z nich zerwał rozdzielając ich od siebie. - Ogarnijcie dupska i zamknijcie ryje! Jest ranek, ludzie chcą spać!
 - Jest południe - wtrąciłam wyłączając kamerę w telefonie.
 - Dla mnie to jeszcze noc! - niezdecydowany na porę dnia Beau poprawił grzywkę i oparł ręce o biodra. - Jeszcze raz was usłyszę to będziecie nago biegać po ulicy.
 Udający skruchę Luke wstał z podłogi i podał Jai'owi rękę.
 - Przepraszam.
 - Wal się - Beau pokazał bratu środkowy palec po czym zwrócił się do mnie - Miło cię widzieć znowu.

 Filmik z rana właśnie był wgrywany przez Luke'a na jego konto na Keek'u gdy wraz z Jai'em ćwiczyłam swoją rolę.
 W chwili przerwy usiedliśmy do obiadu, który przygotowała nam pani Brooks. Lasagne autorstwa Giny to najlepsze typowo włoskie danie jakie kiedykolwiek jadłam. Już wiem dlaczego siedzący naprzeciwko mnie Daniel poprosił o kolejną z rzędu dokładkę.
 - To kiedy farbujesz włosy? - Gina właśnie sprzątała mój talerz.
 - Dzisiaj. Ale trochę się boję zmiany koloru. Nie jestem przyzwyczajona do innego koloru niż tego co mam aktualnie - palcami zawinęłam końcówki włosów by ostatni raz spojrzeć na ich kasztanowy odcień.
 - A co mama mówi na zmianę?
 - Nie jest co do tego przekonana. Twierdzi, że będę wyglądała jak idiotka i że zapewne zostanę wyśmiana, tak jakbyśmy wciąż mieszkały w Polsce.
 - Na pewno będziesz ślicznie wyglądała - kobieta dodając mi otuchy pogłaskała mnie i ucałowała w głowę.
 - A co byś mamo powiedziała gdybym miał zieloną grzywkę? - do rozmowy wtrącił się Luke, który zaczął się przeglądać w czarnym wyświetlaczu telefonu.
 Gina spojrzała na syna z miną pełną żalu.
 - Kiedyś sądziłam, że tylko udajesz głupiego, jednak zmieniam zdanie.
 - Czyli jesteś za zmianą koloru.
 - Mózg ci robaki wyżarły? Dziewczyna jeszcze fajnie będzie wyglądać w kolorowych włosach, ale nie ty!
 - Ale ja jestem twoją córeczką, o której z resztą zawsze marzyłaś - Luke robiąc z ust dziubek zatrzepotał rzęsami.
 -Imbecille!
 Uwielbiam tą rodzinę. Jest naturalna w 100% i zawsze jest tu wesoło.

 - Nie wierzę, że Gina pozwoliła ci przefarbować grzywkę - zagadnęłam do Luke'a siedzącego obok mnie w fotelu fryzjerskim z kawałkiem folii aluminiowej na czubku głowy.
 - Szczerze? Ja też nie! - zaśmiał się wyciągając rękę spod fartucha i przygniatając folię bardziej do skóry głowy.
 - Sama nie wierzę w to, że zmieniam kolor włosów. Zawsze sobie powtarzałam: "Angeliko, masz śliczny kolor włosów. Po co to zmieniać? Lepiej mieć naturalne, gęste i długie włosy niż być łysą na stare lata". A teraz? Siedzę tutaj z tobą, głowę mam zapakowaną w aluminium niczym kawałek mięsa w zamrażalce i czekam aż moje włosy zaakceptują nowy turkusowy kolor.
 - Patrz na pozytywy tej sytuacji - kolor włosów zmienia twoje życie i nie będziesz jedyną idiotką z kolorowymi włosami - chłopak naprawdę wie jak pocieszyć dziewczyny.
 - Dzięki. Naprawdę jesteś uroczy - zrobiłam grymas na twarzy a Luke uśmiechnął się szeroko maksymalnie przymykając oczy tak jak robią to kilkuletnie dzieci.
 - Wracając do filmu. Wiesz kiedy zaczynacie nagrywać? Na razie nic nam o tym nie wspominałaś.
 - Em tak. W e-mailu dostałam informację, że zaczynamy nagrywać na początku kwietnia i będę miała tylko tydzień wolnego. Akurat na ślub rodziców, na który jesteście zaproszeni i na moje i Beau urodziny.
 - Ouu... A co z Vicky?
 - To znaczy?
 - Czy przyjedzie tutaj na wakacje? - jego głos stał się bardziej niepewny.
 - Nie myślałam jeszcze o tym... Nawet jakby miała to co ja z nią zrobię skoro całe wakacje spędzę w okolicach Perth, po drugiej stronie Australii? Ze mną zanudzi się na śmierć, chyba że ją wkręcę jako statystkę... A chciałbyś jej przyjazdu? - zacisnęłam wargi robiąc dołeczki w końcówkach ust.
Chłopak odchrząknął i błądził oczami po podłodze.
 - Jako jej chłopak odpowiadam, że tak. Nie widziałem jej prawie 4 miesiące, a rozmowa przez skype raz na jakiś czas mi nie wystarcza.
 - To teraz tak szczerze - nastała cztery sekundowa cisza, która zawsze budzi napięcie. - Czy ona nadal ci się podoba? Bo wiesz, ogólnie nie rozmawiam z nią tak za bardzo na twój temat.
 Po minie Luke'a wywnioskowałam, że walczył ze swoimi myślami. Starałam się go rozgryźć, jednak nie często widzę go w takim zamyślonym stanie i trudno było określić co zajmuje mu myśli.
 - Czuję... - zaczął, lecz po chwili urwał i rozejrzał się po salonie. Najbliższa fryzjerka stała dwa fotele dalej. - Czuję, że to uczucie, które się narodziło w Nowy Rok wygasa, czego nie chcę. Chcę ją zobaczyć, by spodobała mi się na nowo. Nie chcę jej stracić.
 - Ale ja wyjeżdżam na plan filmowy, wy jedziecie w tourneé po świecie, a wątpię by chciała siedzieć w Melb razem z moimi rodzicami. Jaki sens miałby jej pobyt tutaj?
 Luke wyjął z kieszeni spodni telefon i zaczął sobie robić zdjęcia w lustrze naprzeciw, co go odstresowywało. Zapewne sam nie wiedział jak to wszystko powiązać.
 - Zabiorę ją w trasę ze sobą.
 Spojrzałam na chłopaka jak na debila. Czy on naprawdę sądzi, że jej rodzice pozwolą na objazd świata z grupką zboczonych chłopaków, których nie znają? Jej przyjazd tutaj na sylwestra był cudem.
 - Wierzysz w bajki? Bo ta należy do tych najmniej realistycznych.
 - Czemu? Gdybyś powiedziała jej rodzicom, że ona jest u ciebie, a tak na serio byłaby pod opieką moją, chłopaków, Ronniego i Big Roba, to co za problem? Chyba nie chcesz niszczyć związku swojej przyjaciółki? - te słowa mnie dotknęły. Luke miał rację. Kłamstwo miałoby szanse powodzenia, jednak gdyby to nie wypaliło to byłabym skreślona w oczach jej rodziców.

 Wyszliśmy z salonu odmienieni. Turkusowe włosy rozwiewały się na wietrze. Nadal nie wierzę, że przefarbowałam włosy i to jeszcze na taki kolor. Brooks wyglądał szałowo w swojej zielonej grzywce, jednak ja wyglądałam niczym przybysz z innej planety.
 Ludzie patrzyli się na nas dziwnie, jak ludzi trędowatych. Założyłam kaptur, spod którego nadal wystawały kolorowe końcówki włosów. Starałam się zakryć twarz rękoma, jednak Luke chwycił mnie za dłoń, którą trzymał idąc wzdłuż ulicy.
 - Uspokój się, Angie. Jak będziesz sławna to zrozumiesz, że przed wzrokiem ludzi się nie uchronisz.
 - Nie wiem czy chcę być sławna.
 - Początkowo masz Janoskianators, które i tak cię rozpoznają na ulicy - podeszła do nas nastolatka, wyglądająca jakby zaraz miała się rozpłakać, stanęła między nami i zrobiła selfie. Luke uścisnął ją a ta pisnęła z radości, zakryła dłonią usta i uciekła. - Fajna dziewczyna. Muszę ją znaleźć na twitterze i zacząć obserwować.
 Weszliśmy na parking gdzie stał zaparkowany Mini, wsiedliśmy do auta i udaliśmy się w kierunku Gleenroy.
 Jazda samochodem sam na sam z Luke'iem wygląda jak jazda z psem. Chłopak wystawiał głowę przez opuszczoną szybę i gdy tylko widział, że został rozpoznany przez jakąś nastolatkę od razu wołał: "Kocham Cię!" i wysyłał buziaka.
 Komunikat w radiu przerwał szatynowi zabawę.
 -...Na pewno ich znacie z Youtube, a teraz także z radia. Oto Janoskians ze swoją piosenką Set This World On Fire, którą puszczamy na życzenie setek ich fanek, które zaspamowały nam pocztę!
 Luke podskoczył w siedzeniu, krzyknął i zaczął się ekscytować swoją piosenką, która właśnie się zaczynała.
 - Debil - chłopak ponownie wystawił głowę przez okno i zaczął wykrzykiwać tekst swojego utworu.

 - Mamo, twoja nimfa złotowłosa wróciła do domu! - nie usłyszałam odzewu. - Mamo?
 Szłam wgłąb domu coraz mocniej ściskając pęk kluczy. Byłam gotowa nimi rzucić, gdyby się okazało, że w domu jest ktoś obcy, ktoś kto ma złe zamiary.
 W domu było ciemno. Żaluzje w salonie były zaciągnięte, jednak było słychać szmery w kuchni. Stanęłam za rogiem i wyjrzałam, jednak nie dostrzegłam nic podejrzanego. Ba, było zbyt ciemno bym mogła cokolwiek zauważyć z moim wzrokiem.
 Zrobiłam krok i odetchnęłam z ulgą.
 - Niespodzianka! - pęk kluczy mimowolnie wyleciał do tyłu, kiedy z przerażenia ścisnęły mi się mięśnie.
 Spod blatu stoły, zza kanapy i wszystkich zaciemnionych zakamarków wyskoczyli rodzice i czterej członkowie Janoskians, do których zaraz dołączył ściskający mnie za barki Luke.
 Stałam z miną przerażenia, szczęka wisiała nieco niż niż zwykle powinna być.
 - Myślałaś że nie uczcimy twojego małego zwycięstwa? - podszedł do mnie Jai, który w ręce trzymał kamerę i wszystko nagrywał.
 - Szczerze nie spodziewałam się takiej niespodzianki...
 - Bo niespodzianki się nie spodziewa.
 Mama chwyciła mnie za włosy, na które patrzyła z politowaniem.
 - A miałaś takie śliczne włosy...
 - Mamo - chwyciłam kobietę za dłoń, która musnęła mnie po policzku. - To nadal są te same włosy, tyle że ukryte pod warstwą zielono-niebieskiej farby. A ja nadal jestem twoją córką, tylko w trochę innym wydaniu.
 Na twarzy mamy wymalował się uśmiech.
 - Został nam tydzień, na spędzenie go razem - mama wtuliła mnie w siebie.
 - Wiem mamo, wiem.

6 komentarzy:

  1. Cud miód malina ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze świetnie :)
    Zapraszam na mojego fanpage https://www.facebook.com/pages/Hold-Ya-Nose-Skins-Janoskians/418778348248346
    oraz na bloga http://fan-fiction-janoskians-pl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy następny rozdział? (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planuję dodać w przyszłym tygodniu i na rocznicę bloga coś extra ;)

      Usuń
  4. Od niedawna czytam to opowiadanie i bardzo mi się podoba. Czekam na następną część.
    Los anonimos.

    OdpowiedzUsuń