W domu był większy ruch niż podczas świąt. Pies biegał za każdym,
wyczuwał poruszenie. Mama dreptała w swoich obcasach zapinając kolczyki,
John przed lustrem starał się zawiązać muszkę. Vicky przebierała się w
pokoju, a ja w łazience próbowałam zawiązać koka, który nie rozpadnie
się podczas pierwszej godziny imprezy. Po podłodze walały się balony,
które John znalazł w garażu, blat stołu zapełniony był miskami z
przekąskami i plastikowymi kubkami, które zaraz miały zostać napełnione
alkoholem. Ubrałam różowe lordsy z twarzą tygrysa na nogi, przeniosłam
laptopa do salonu, pospieszyłam Vicky, by kończyła się ubierać i
czekałam na ostatnie komentarze rodziców. Chodziłam za nimi i na
wszystkie ich rady odpowiadałam "Tak, mamo"; "Tak, tato" i czekałam aż
sobie w końcu pójdą.
Powoli dochodziła godzina siódma wieczorem, za niedługo powinni przyjść chłopcy, by na dobre zakończyć rok 2012.
-
Pamiętaj, w razie czego dzwoń do mnie lub do Johna. Postaramy wrócić
jutro jak najpóźniej, byśmy nie musieli oglądać tego syfu, jaki
zaczniecie robić za nie całą godzinę. Kondomy są w szufladzie w kuchni,
ale mam nadzieję, że nie będą tknięte... Znaczy wiesz... - mama jak
zwykle wie, co ma powiedzieć do nastolatki.
- Mamo! Nie jestem taka!
- No ja wiem...
-
Idźcie już sobie, ok? - zrezygnowana trzymałam się futryny od drzwi
wejściowych. Czekałam tylko na moment, kiedy oliwkowy Jeep zjedzie z
podjazdu i zniknie mi z pola widzenia. Pomachałam odjeżdżającemu
samochodowi na do widzenia i wpadłam niczym burza do salonu. - Czas
zacząć imprezę!
Z gabinetu Johna wyniosłyśmy alkohole i
ustawiłyśmy je w jednym rzędzie na stole. Serce przyspieszyło bicie, gdy
do drzwi kilkakrotnie ktoś zadzwonił dzwonkiem. Vicky usiadła na
kanapie w salonie i czekała, aż otworzę drzwi. Kiedy byłam w połowie
drogi do drzwi, do domu weszli Beau, Daniel i James, który niósł na
rękach opakowania fajerwerek, które kupił beau.
- Gdzie Luke? - zapytałam, kiedy Skip dał mi buziaka w policzek.
- Montuje jakiś filmik w domu. Za chwile powinien przyjść - oznajmił jego starszy brat, pokazując mi siatki pełne piwa.
James
na laptopie odpalił CD z muzyką, która od razu wypełniła cały dom. Pies
by nie ogłuchł zamknięty był w moim pokoju. Chłopcy poczęstowali mnie i
Vicky piwem, które nie było aż tak dobre jak polskie piwa. Zawartość
alkoholu w jednej puszcze była wręcz niewyczuwalna.
Do domu
wszedł Luke, który pierwsze co zrobił to podłączył Fifę do konsoli i
reszta chłopaków zaczęła grę. Wraz z przyjaciółką usiadłyśmy obok
Daniela i Luke'a, którzy tworzyli jedną grupę i grali jako Arsenal. Był
to chyba jeden z lepszych momentów, by Vicky mogła usiąść obok Luke'a.
Koło
godziny dziesiątej, gdy na podłodze leżało już kilka puszek po piwie,
gra nie była już w centrum zainteresowania nastolatków. Wszyscy
siedzieliśmy rozłożeni na kanapie i paliliśmy sziszę przyniesioną przez
Beau w przerwie między meczami. Myślałam, że fajka wodna to marihuana
czy inny narkotyk, a oni po prostu wciągali w płuca wodę z lodem, tytoń i
aromaty smakowe. Palenie powodowało, że od początku imprezy chłopcy
choć raz siedzieli cicho. Vicky siedziała z boku i przyglądała się
naszej piątce. jak zawsze porządna dziewczyna, która nie rusza używek
ani alkoholu. Chwyciła za aparat i robiła nam zdjęcia, do których
chłopcy ochoczo pozowali.
Dochodziła godzina za pięć
dwunasta. Beau wraz z Danielem rozstawiali fajerwerki na podjeździe,
James starał się zabrać szampan i kieliszki na raz na dwór, Luke
kamerował wszystko moim aparatem. Z Vicky wyszłyśmy na ganek i
czekałyśmy na Nowy Rok. W telefonach sprawdzaliśmy godzinę, by w końcu
móc podpalić zimne ognie.
Ostatnie sekundy. Beau podpalał lonty
przy fajerwerkach, James siłował się z korkiem przy butelce, Daniel
obejmował mnie w pasie. Serce zaczęło podchodzić mi do gardła.
- Pięć... Cztery... Trzy... Dwa... Jeden... Szczęśliwego Nowego Roku! - wszyscy zdzieraliśmy gardła.
Ognie
natychmiast poszły w górę, tworząc piękny taniec w powietrzu. Dźwięk
wybuchu odczuwałam w płucach. Młody Yammouni pryskał wszystkich
wstrząśniętym Ruskaczem, którego reszta trafiła do naszych kieliszków, a
następnie w gardła. W końcu mamy rok 2013!
Weszliśmy
do domu i zaczęły się tańce. Beau przejął od Luke'a aparat, by ten mógł
potańczyć z Vicky, która nie wypiła nic prócz kieliszka szampana, a jej
twarz była czerwona jakby wypiła o wiele więcej. James bawił się w DJ'a
na laptopie, a ja tańczyłam z Danielem. Na twarzy przyjaciółki
widziałam lekki uśmiech. Cel został uzyskany! Luke zaczął tańczyć z
przyjaciółką, pomimo że nikt go o to nie prosił. Choć raz widziałam jak
Vicky się rusza na parkiecie. Do suchego od śpiewania gardła wlewałam
kolejne hausty alkoholu, który powoli mącił mi zarówno w głowie, jak i
nogami. Zaczynałam deptać Skipa, nie nadążałam za jego ruchami. Wszyscy
bawili się świetnie, puszki walające się po podłodze były przekopywane
pod ściany, by nie przeszkadzały w tańcach. Na zegarku przemknęła mi
wskazówka ustawiona na dwójce, choć równie dobrze mogłaby ona być w
każdym innym miejscu na tarczy. Przed oczami zaczęło mi się wszystko
kręcić i dwoić, wzrok spowalniał pracę. Nie chciałam jednak przerywać
ani sobie, ani innym zabawy. Poza tym nawet jeżeli byłam bardzo zmęczona
i chciałabym się położyć to zapewne skończyłabym popisana niezmywalnym
markerem lub owinięta w papier toaletowy, a tak imprezy skończyć nie
chciałam.
Buty leżały gdzieś na podłodze. Daniel siedział na
kanapie i każde wciągnięcie z sziszy zapijał piwem. Na parkiecie bawiłam
się z Jamesem, nie wiem gdzie była Vicky, Luke i Beau. Zniknęli mi pola
widzenia. Zapewne gdzieś dobrze się bawili.
Porozrzucane po
podłodze chipsy wbijały się w moje bose stopy, które powoli odmawiały mi
posłuszeństwa. Nawet nie pamiętam, kiedy poszłam odpocząć...
W
głowie szumiało mi od wrażeń dzisiejszej nocy, która... minęła.
Podniosłam głowę, czego pożałowałam. Czaszka pękała mi w szwach od
spożytej wczoraj ilości alkoholu, liczonej w litrach. Na karku poczułam
czyjś oddech, odwróciłam się. Obok mnie spał Daniel, który nie miał na
sobie nic więcej niż bokserki. Na materacu obok leżała Vicky, a obok
spał Luke. Obydwoje byli nakryci kocem, więc nie jestem w stanie
określić, co razem robili na jednym materacu. Moje odbicie w lustrze
było przerażające - rozmyty makijaż, zmierzwione włosy i brak odzieży na
wierzchniej. Tak, miałam na sobie tylko bieliznę, a moich ciuchów nawet
nie było w pokoju. Czy ja z Danielem właśnie..? Łóżko nie było mokre,
to chyba można wykluczyć to, że ja z nim ten teges, no wiecie... Jednak
to było zastanawiające, dlaczego nie mieliśmy na sobie nic prócz
bielizny? Niemożliwym jest, że byłam aż tak pijana, by stracić nad sobą
panowanie i uprawiać z kimś seks, a potem tego nie wiedzieć, prawda?
Może i wypiłam dużo, bardzo dużo alkoholu, ale szczerze wątpię, bym
straciła nad sobą panowanie...
Chwyciłam za leżącą obok koszulkę
Daniela, ubrałam ją na siebie i usiadłam na łóżku, by móc popatrzeć na
nastolatka wyglądającego niczym śpiący bobas. Wyszłam z pokoju i poszłam
do kuchni, by napić się czegoś, co nie zawiera chociażby grama
alkoholu. Tego miałam dosyć na cały rok.
W salonie wciąż był
włączony telewizor, spauzowana gra w momencie w którym Beau wyszedł po
sziszę. Chwyciłam za pilota, wyłączyłam telewizor i odwracając się o
mało nie dostałam zawału. Na kanapie spał James, a z jego ust ściekała
ślina. Twarz umazaną miał dipem wasabi do chipsów, ręce i nogi
posklejane były taśmą pakową. Połowa jego włosów na głowie była
wygolona... Okropny widok... Poszłam szukać Beau, którego nie było w
żadnym z wcześniej odwiedzanych pokoi. Sypialnia i łazienka również nie
była przez niego zajęta. Czyżby Beau spał w ogródku? Obeszłam cały dom
dookoła, nigdzie jednak nie było nastolatka, nie widziałam nawet jego
czapki, telefonu czy cokolwiek innego, co mógłby zgubić upojony
alkoholem Beau Peter Brooks. Chwyciłam za sziszę i wyszłam ponownie do
ogródka, gdzie usiadłam na huśtawce i oddałam się paleniu wkładu
malinowego wymieszanego z tytoniem. Delikatnie huśtałam się i
wpatrywałam w zadymione niebo pachnące prochem strzeleckim. gdzieś w
głębi ulicy słychać było głos mężczyzny, który śpiewem oznajmiał, że
jego sylwester także był udany. Siedziałam i wciągałam w płuca mieszankę
z sziszy. Wciąż do głowy nie dochodziła mi myśl, że mogłam to robić z
Danielem... i nawet tego nie pamiętam. To chyba było najgorsze w tej
całej sytuacji.
- Widzę, że impreza się udała - w progu stanął Luke w samych bokserkach.
-
Nie widać? Jeden zgon leży na kanapie, drugi zniknął, a z trzecim nie
wiem co robiłam... - podałam chłopakowi wężyk, by mógł się zaciągnąć
tytoniem.
- Skończyłaś się trochę później niż James - zaśmiał się wypuszczając obłoczek dymu.
- Ostatnie co pamiętam to taniec z nim.
- Serio? Z tego co pamiętam to sama zaczęłaś mu golić głowę.
- Zabije mnie za to... - zwiesiłam głowę. - Pewnie zrobi mi to samo co ja zrobiłam mu, tyle że ja tego nie pamiętam.
-
Nie pamiętasz co robiłaś, hm... może ci to wszystko przypomnieć? -
spojrzał na mnie. Jego oczy nie były czerwone, co znaczy że nie pił tyle
co ja.
- Zaczynaj - wzięłam od niego wężyk i ponownie się zaciągałam.
-
Kiedy ty tańczyłaś ze zgonem z kanapy ja i Vicky poszliśmy w ustronne
miejsce, by porozmawiać. Beau poszedł z nami do ogródka, bo musiał się
odlać, ale to nie ważne. Rozmawiałem chwilę z nią i wróciliśmy do domu,
gdzie wszyscy bawili się w najlepsze. Tańczyliśmy jeszcze z pół godziny i
James poszedł zapalić. Usiadł na kanapie, zaciągnął się z dwa razy i
padł. I zasnął - zaśmiał się. - I wtedy wpadłem na pomysł by mu trochę
ubarwić twarz, więc z gabinetu twojego ojczyma wziąłem marker i zacząłem
mazać nim twarz Jamesa. Vicky wtedy przybiegła z taśmą i zaczęła nią
oklejać ręce i nogi Jamesa, tak dla zabawy...
- Vicky stała się
niegrzeczna i robiła takie rzeczy? - przerwałam na chwilę. Słyszeć takie
rzeczy o Vicky? - Kto i co zrobił z moją przyjaciółką?
- Nie
wiem - wciągnął płuca trochę tytoniu, krztusząc się śmiechem przy tym. -
Ale słuchaj dalej... Wtedy ty przybiegłaś z nożycami do kurczaka i
powiedziałaś, że trzeba mu trochę włosy przyciąć. Daniel zabrał ci te
nożyce bo prawie wydłubałaś Jamesowi oko, ale potem przyszłaś z golarką i
zgoliłaś mu pół głowy. Nagrałem to nawet aparatem.
- A co było dalej? To dalej nie tłumaczy dlaczego prawie naga skończyłam w łóżku z Danielem...
-
Więc jak James leżał tak na kanapie to zaczęła lecieć ta ukraińska
piosenka, no wiesz, ta taka znana, z tymi laskami nad basenem...
- No wiem która, więc?
- To stwierdziłaś, że ta impreza jest za sztywna i trzeba ją rozruszać i wtedy zaczęłaś robić striptiz.
- Nie wierzę ci! Na pewno nie, nie! Vicky by mnie powstrzymała!
- Była zajęta.
- Czym niby mogła być tak zajęta, że nie mogła mnie powstrzymać od ośmieszenia się?
-
Eh... Całowaliśmy się - nie wierzę własnym uszom. Szczęka opadła mi do
ziemi, a nawet niżej. Vicky Winter całująca się z chłopakiem?! - W to to
już ci w ogóle nie uwierzę!
- To lepiej uwierz! Po ogoleniu
Jamesa poszedłem z nią do twojego pokoju i tam ją pocałowałem, no... A
potem weszłaś do pokoju koszulką wymachując w ręce, spojrzałaś na nas,
powiedziałaś gdzie leżą prezerwatywy i wyszłaś. Potem tylko widziałem
cię bez spodni, kiedy Skip wnosił cię śpiącą do pokoju.
- Nie
wierzę, nie wierzę... - trzymałam się za głowę. Nie mieściło mi się to w
mojej małej, pustej łepetynce! - A Dlaczego ty i Skip jesteście bez
ubrań?
- Bo było nam gorąco. Logiczne chyba, jesteśmy w Australii, całą noc imprezowaliśmy, było gorąco i się rozebraliśmy.
- Vicky widziała jak Daniel mnie wnosił?
-
Spała - pokręcił głową, a ja oparłam się o ławkę i zamknęłam oczy, by
jakoś to wszystko sobie poukładać. Golenie Jamesa, Vicky całująca się z
Luke'iem, ja robiąca striptiz... Trochę za dużo jak na jedną noc.
- Czyli wy jesteście parą?
- Ta noc nas bardzo zbliżyła, więc tak, chyba jesteśmy.
- Chyba?
- Nie wiem jak ona to uznaje.
- Czekaj czekaj... - jedna rzecz nie dawała mi spokoju. - Gdzie do cholery jest Beau?
Ja,
Vicky, Daniel i Luke byliśmy w salonie sprzątając po całonocnym
imprezowaniu, James uwolniony z taśmy doprowadzał twarz do porządku. W
lustrze łazience przeglądał swoją nową fryzurę, którą musiałam mu
poprawić, goląc drugą część jego głowy. Co dziwne nie miał mi tego za
złe. Stwierdził, że to kara za zasypianie na imprezach, poza tym mój
stan trzeźwości również odpowiadał za to, co mu zrobiłam.
Siedzieliśmy na kanapie i czekaliśmy na telefon od Beau, jakikolwiek znak tego, gdzie on jest i czy żyje.
Było już po dziesiątej, rodzice odsypiali w sypialni, a nasza piątka czekała i czekała... W końcu zadzwonił telefon Luke'a.
- Gdzie jesteś, pizdo? Czekamy na ciebie w domu Angie!
- "Em... Jakby to wyjaśnić... Możecie mi przywieźć ciuchy?" - Luke dał brata na głośnomówiący.
- A gdzie ty jesteś?
- "Jestem na plaży... nagi" - wszyscy parsknęliśmy śmiechem.
- Beau bawi się w nudystę!
- "To nie jest śmieszne, pizdo! Nie mam na sobie nic, nawet gaci! Nie wiem gdzie są ciuchy!"
- Gdzie dokładnie jesteś? - Luke starał się powstrzymać śmiech.
- "Przy molo. I pośpiesz się! Woda jest zimna!"
Z
podjazdu wzięliśmy Jeepa i podjechaliśmy pod dom Brooksów, skąd Luke
wziął ciuchy dla brata. Kierowcą auta był Daniel, obok którego siedział
James, na którego twarzy pozostały smugi do próbie zmycia markera. Jego
włosy wciąż powinny pójść pod rękę profesjonalnego fryzjera. Obok mnie,
na tylnym siedzeniu siedziała Vicky, która zerkała na mnie co chwilę.
Nie chciałam się zdradzić, że wiem, ma mi to sama powiedzieć przy
okazji.
Do auta wsiadł Luke i ruszyliśmy pustymi ulicami
Melbourne na plażę, gdzie w wodzie stał Beau, jedną ręką zakrywając
przyrodzenie a w drugiej trzymał telefon na wysokości swojej głowy.
Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w kierunku chłopaka, który wybiegł
właśnie z wody. Luke biegł do brata wymachując jego bokserkami w
powietrzu, ja nagrywałam wszystko telefonem. Rzeczywiście, tą noc będę
pamiętała do końca życia!
Zajebisty rozdział !!!!!!!! Kiedy następny ???
OdpowiedzUsuńCo ten Beau wyprawiał? o.O
OdpowiedzUsuńPisz szybko bo nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńBeau bawi się w nudystę!! Hahaha xd no nie moge xd Zarąbisty rozdział, czekam na nn :**
OdpowiedzUsuń@Epic40713354 <3
Haha zajebisty rozdział,,,
OdpowiedzUsuńepicki chociaż uważam że Luke i Vicky za kròtko się znają..
OdpowiedzUsuńjezu!!! <3 hahahah to jest chyba najbardziej śmieszny i the best rozdział! :D :*
OdpowiedzUsuń