- Błagam, bądź na skype - mruczałam pod nosem.
Uruchomiłam skype i patrzę na kontakty.
- Dzięki Ci Boże! - zakrzyknęłam i nawiązałam połączenie.
- Co jest? - Vicky ustawiała jeszcze kamerkę.
- Mam problem.
- Nom.
- Zakochałam się. - Vicky zrobiła duże oczy i ze zdumienia otworzyła usta.
- Cooo?
- No to! Nie wiem co robić!
- Czekaj. Zakochałaś się, a tutaj masz chłopaka? - dziewczyna podsumowała.
- Wiem... Głupio wyszło. Doradź, błagam!
Szatynka poczęła się zastanawiać. Siedziałam w ciszy i czekałam na jej słowo.
- Powiedz mu.
- Za krótko się znamy...
- Mówię o Mateuszu a nie o tym tam od ciebie...
- Nie wiem jak mu to powiedzieć - zakryłam twarz poduszką. Nie chciałam by przyjaciółka widziała jak się zaczerwieniłam.
- Normalnie!
- No normalnie, czyli jak?!
- Zadzwoń do niego i mu powiedz, że związek na odległość nie ma sensu i że tutaj poznałaś kogoś...
- Nie chcę go zranić! - przerwałam jej.
Ponownie cisza.
- To jak to chcesz zrobić?
- Nie wiem.
- To jedyne dobre wyjście.
- Jak mam mu to niby powiedzieć?
- Tak jak ci mówiłam.
- Dzięki. - rozmawiałyśmy jeszcze godzinę o ludziach, których tu poznałam i o tym, co się dzieje w mieście.
Zrobiła się 24, więc się rozłączyłyśmy. Przełożyłam laptopa na biurko i poszłam do łazienki się umyć, po czym położyłam się do łóżka. Leżałam i nie mogłam zasnąć. W głowie cały czas miałam obraz śmiejącego się Daniela, który powodował że w brzuchu czułam motylki.
Rozdzwonił się budzik, którego wyłączyłam zanim piosenka doszła do drugiego wersu pierwszej zwrotki. Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam w lustro.
- Samara Morgan - opisałam swój wygląd.
Nieprzytomnym krokiem ruszyłam ku łazience, w której spędziłam 15 minut.
Spojrzałam na kuchnię i stwierdziłam, że nie jestem głodna.
Dochodziła 8, więc wyszłam na ganek i czekałam na Jai'a, który pojawił się po minucie.
- Cześć.
- Cześć.
- Idziemy? - zapytał.
- Tak.
Chwilkę szliśmy w ciszy.
- Jak ci się wczoraj podobało?
- Było cudownie! Tylko przykro mi, że przez Johna musieliście wcześniej wracać.
- To nic takiego. Kim dla ciebie jest John?
- To mój ojczym. - odpowiedziałam.
- Oh...
- Czemu pytasz?
- Bo się troszczy o ciebie jak o własną córkę.
- Czemu tak uważasz? - zainteresowałam się.
- Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie, kiedy przyszedłem po aparat?
- Tak.
- To wtedy mi powiedział, że będę mógł przychodzić do niego po aparat tak często, jak tylko będę chciał, jeżeli pomogę ci tu znaleźć kolegów. Poza tym wczoraj martwił się o ciebie, a że nie odebrałaś od niego telefonu to zadzwonił do naszej mamy, bo wiedział że jesteś z nami - uśmiechnął się. - Wiedział, że znalazłaś nowych kolegów.
- Tak - odwzajemniłam uśmiech.
Jai objął mnie. - Nie łam się.
W szkole wypatrywałam Daniela. Musiałam go zobaczyć, by poprawić sobie humor. Niestety nie zdołałam go znaleźć wśród około 500 uczniów. Zazwyczaj twarze znajomych wyłapywałam z drugiego końca ulicy, a dzisiaj nic, ani śladu jego duszy.
Po szkole, kiedy miałam wracać z Jai'em do domu, poprosiłam chłopaka byśmy wracali całą paczką, aby było raźniej. Jai zgodził się i zaesemesował do chłopaków. Staliśmy przed wejściem do szkoły, z którego kolejno i odstępach czasowych wychodzili James, Luke i Daniel.
- Oh, widzę że dostaliście wiadomość? - bliźniak uśmiechnął się promiennie.
- Trzeba pomóc, kiedy koleżanka w potrzebie - Daniel spojrzał na mnie, aż mi się ciepło zrobiło.
- Co? Jaka potrzeba? - zapytałam.
- No Jai napisał, że potrzebujesz pomocy - Daniel pokazał mi smsa. Wpatrywałam się w niego przez chwilę, próbując doczytać się treści.
- Nie nie nie nie nie, nie potrzebuję pomocy - zaprzeczyłam.
Chłopcy popatrzeli po sobie. Spojrzałam znacząco na Jai'a.
- Ok chłopcy. Angie jest tutaj już jakiś czas a jeszcze nie było żadnego przyjęcia czy coś. - Jai puścił do nich oczko. Pozostali popatrzyli na siebie i się pouśmiechali.
Kompletnie nie wiedziałam o co im chodzi.
- Ok. Pogadam z Beau i z mamą - powiedział Luke.
- Załatwię picie z Danielem - oznajmił James.
- Dzięki. Ja zajmę się Angie - bliźniak objął mnie ramieniem.
- Ok... Nie wiem o co wam chodzi i chyba nie chcę... - wracaliśmy razem do domu i się śmialiśmy całą drogę. Szczerze mówiąc przy nich nie da się inaczej. James i Daniel szli przed nami i trzymali się za pośladki. Przez chwilę wydało mi się to dziwne, ale dało się do tego przyzwyczaić.
Przed domem rozstałam się z chłopakami i weszłam do środka. Z uśmiechem na twarzy rzuciłam torbę do pokoju i weszłam do kuchni, w której mama gotowała obiad.
- A ty co taka zadowolona? - zapytała mieszając coś w garnku.
- Chłopcy są wspaniali! Kiedy ich potrzebuję pomogą lub odprowadzą mnie do domu. nie myślałam, że aż tak bardzo mi się tutaj spodoba! - usiadłam do stołu. Co dobrego robisz?
- Bigos! - z dumą zapowiedziała.
- O mniam! John prosił byś ugotowała coś polskiego czy z własnej inicjatywy?
- To drugie. A może zaprosisz chłopaków na obiad? Poznałabym twoich kolegów...
- Wiesz co mamo, to chyba nie jest dobry pomysł... - przerwałam jej.
- Czemu nie?
- Bynajmniej na razie. Może kiedyś ok?
- No dobrze...
Poszłam do pokoju odrobić lekcje, chociaż nie mogłam się skupić. Myślałam o Danielu i jak zerwać z Mateuszem, który jest w Polsce.
Godzinę później siedziałam już na laptopie i publikowałam notkę na photoblogu. Wtem wpadłam na genialny pomysł. Spojrzałam na zegarek. Była 19.
- Mamy 19-stą więc w Polsce jest 11... Nosz fuck! Muszę pogadać z Vicky i to teraz! - uderzyłam pięścią w łóżko.
Położyłam się na plecach i obmyślałam dalej plan.
- To musi wypalić... Musi...
Minęła 23 a ja wciąż leżałam. Dopiero na dźwięk pojawienia się nowej osoby na skype usiadłam przed laptopem. To była Vicky. Natychmiast kliknęłam "Rozmowa wideo".
- Ej, Vicky! Mam pomysł!
- Cześć. Jaki pomysł?
- Jak zerwać z Mateuszem!
- Zamieniam się w słuch - przyjaciółka oparła głowę na ramieniu.
- No więc tak... Napiszę do niego, że związek na odległość nie ma sensu i by w Polsce znalazł sobie nową dziewczynę!
- Ja ci tego pomysłu już przypadkiem nie dawałam?
Zastanowiłam się chwilę. - A no, może być. - uśmiechnęłam się. - To tak może być?
- Niech będzie. Trzymam kciuki. - rozmawiałyśmy do czasu, kiedy na skype nie pojawił się Mateusz. Rozwiązałam rozmowę z Vix i zadzwoniłam do chłopaka.
- No cześć kochanie? I jak Australia? - zaczął.
- Dobrze, nawet bardzo dobrze, ale musimy pogadać.
- Czy coś się stało?
- Tak. Doszłam do wniosku, że związek na odległość nie ma sensu i musimy się rozstać...
Chłopak chwilę milczał. Głupio tak wyglądało, bo zazwyczaj gadał cały czas.
- To są twoje ostateczne słowa?
- Tak.
- ... Dobrze. Tak więc żegnaj. - rozłączył się.
- Przepraszam, przepraszam... - mówiłam, a łzy napływały mi do oczu. - Przepraszam Cię tak bardzo...
Zakryłam twarz rękami, choć łzy kapały na klawiaturę. Siedziałam chwilę i gorzko płakałam. Słyszałam jak mama stoi za drzwiami i nasłuchuje co robię.
- Mamo odejdź! - krzyknęłam i twarz schowałam w poduszce.
**************
W TYM MIEJSCU CHCIAŁABYM WAM ŻYCZYĆ SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU, DUŻO SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI I DUŻO SEKSU ;) by @angelikajokiel
świetne opowiadanie ! przeczytałam od początku i bardzo mi się spodobało :) troche nie fair postapila ze swoim chlopakiem, ale prawda jest taka ze ich zwiazek stracil sens w chwili kiedy sie przeprowadzila. no i przeciez jest Daniel <3 mam nadzieje ze Angelika z Tateuszem wszystko sb wyjasnia i zostana przyjaciolmi :) czekam na watki z Danielem bo cos czuje ze cos z tego bd : )zapraszam do mnie, tez pisze opowiadanie o janoskians :)
OdpowiedzUsuńa zapomnialam :) informuj mnie na tt jesli mozesz :) @olllkaa
Usuńok, to cię follownę ;) i dzięki za swoje zdanie o tym opowiadaniu :x
UsuńCudowne opowiadanie, pisz dalej bo już mnie ciekawość zżera :3
OdpowiedzUsuńok, dzisiaj się biorę za nowy post :D
Usuń