poniedziałek, 31 grudnia 2012

#6

 Siedziałam na łóżku i zastanawiałam się jak Vicky zareaguje na moje słowa. Trzymałam się za głowę i próbowałam wymyślić jakąkolwiek jej odpowiedź - na marne. Chwyciłam laptopa i go uruchomiłam.
 - Błagam, bądź na skype - mruczałam pod nosem.
 Uruchomiłam skype i patrzę na kontakty.
 - Dzięki Ci Boże! - zakrzyknęłam i nawiązałam połączenie.
 - Co jest? - Vicky ustawiała jeszcze kamerkę.
 - Mam problem.
 - Nom.
 - Zakochałam się. - Vicky zrobiła duże oczy i ze zdumienia otworzyła usta.
 - Cooo?
 - No to! Nie wiem co robić!
 - Czekaj. Zakochałaś się, a tutaj masz chłopaka? - dziewczyna podsumowała.
 - Wiem... Głupio wyszło. Doradź, błagam!
 Szatynka poczęła się zastanawiać. Siedziałam w ciszy i czekałam na jej słowo.
 - Powiedz mu.
 - Za krótko się znamy...
 - Mówię o Mateuszu a nie o tym tam od ciebie...
 - Nie wiem jak mu to powiedzieć - zakryłam twarz poduszką. Nie chciałam by przyjaciółka widziała jak się zaczerwieniłam.
 - Normalnie!
 - No normalnie, czyli jak?!
 - Zadzwoń do niego i mu powiedz, że związek na odległość nie ma sensu i że tutaj poznałaś kogoś...
 - Nie chcę go zranić! - przerwałam jej.
 Ponownie cisza.
 - To jak to chcesz zrobić?
 - Nie wiem.
 - To jedyne dobre wyjście.
 - Jak mam mu to niby powiedzieć?
 - Tak jak ci mówiłam.
 - Dzięki. - rozmawiałyśmy jeszcze godzinę o ludziach, których tu poznałam i o tym, co się dzieje w mieście.
 Zrobiła się 24, więc się rozłączyłyśmy. Przełożyłam laptopa na biurko i poszłam do łazienki się umyć, po czym położyłam się do łóżka. Leżałam i nie mogłam zasnąć. W głowie cały czas miałam obraz śmiejącego się Daniela, który powodował że w brzuchu czułam motylki.
 Rozdzwonił się budzik, którego wyłączyłam zanim piosenka doszła do drugiego wersu pierwszej zwrotki. Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam w lustro.
 - Samara Morgan - opisałam swój wygląd.
 Nieprzytomnym krokiem ruszyłam ku łazience, w której spędziłam 15 minut.
 Spojrzałam na kuchnię i stwierdziłam, że nie jestem głodna.

 Dochodziła 8, więc wyszłam na ganek i czekałam na Jai'a, który pojawił się po minucie.
 - Cześć.
 - Cześć.
 - Idziemy? - zapytał.
 - Tak.
 Chwilkę szliśmy w ciszy.
 - Jak ci się wczoraj podobało?
 - Było cudownie! Tylko przykro mi, że przez Johna musieliście wcześniej wracać.
 - To nic takiego. Kim dla ciebie jest John?
 - To mój ojczym. - odpowiedziałam.
 - Oh...
 - Czemu pytasz?
 - Bo się troszczy o ciebie jak o własną córkę.
 - Czemu tak uważasz? - zainteresowałam się.
 - Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie, kiedy przyszedłem po aparat?
 - Tak.
 - To wtedy mi powiedział, że będę mógł przychodzić do niego po aparat tak często, jak tylko będę chciał, jeżeli pomogę ci tu znaleźć kolegów. Poza tym wczoraj martwił się o ciebie, a że nie odebrałaś od niego telefonu to zadzwonił do naszej mamy, bo wiedział że jesteś z nami - uśmiechnął się. - Wiedział, że znalazłaś nowych kolegów.
 - Tak - odwzajemniłam uśmiech.
 Jai objął mnie. - Nie łam się.

 W szkole wypatrywałam Daniela. Musiałam go zobaczyć, by poprawić sobie humor. Niestety nie zdołałam go znaleźć wśród około 500 uczniów. Zazwyczaj twarze znajomych wyłapywałam z drugiego końca ulicy, a dzisiaj nic, ani śladu jego duszy.
 Po szkole, kiedy miałam wracać z Jai'em do domu, poprosiłam chłopaka byśmy wracali całą paczką, aby było raźniej. Jai zgodził się i zaesemesował do chłopaków. Staliśmy przed wejściem do szkoły, z którego kolejno i odstępach czasowych wychodzili James, Luke i Daniel.
 - Oh, widzę że dostaliście wiadomość? - bliźniak uśmiechnął się promiennie.
 - Trzeba pomóc, kiedy koleżanka w potrzebie - Daniel spojrzał na mnie, aż mi się ciepło zrobiło.
 - Co? Jaka potrzeba? - zapytałam.
 - No Jai napisał, że potrzebujesz pomocy - Daniel pokazał mi smsa. Wpatrywałam się w niego przez chwilę, próbując doczytać się treści.
 - Nie nie nie nie nie, nie potrzebuję pomocy - zaprzeczyłam.
 Chłopcy popatrzeli po sobie. Spojrzałam znacząco na Jai'a.
 - Ok chłopcy. Angie jest tutaj już jakiś czas a jeszcze nie było żadnego przyjęcia czy coś. - Jai puścił do nich oczko. Pozostali popatrzyli na siebie i się pouśmiechali.
 Kompletnie nie wiedziałam o co im chodzi.
 - Ok. Pogadam z Beau i z mamą - powiedział Luke.
 - Załatwię picie z Danielem - oznajmił James.
 - Dzięki. Ja zajmę się Angie - bliźniak objął mnie ramieniem.
 - Ok... Nie wiem o co wam chodzi i chyba nie chcę... - wracaliśmy razem do domu i się śmialiśmy całą drogę. Szczerze mówiąc przy nich nie da się inaczej. James i Daniel szli przed nami i trzymali się za pośladki. Przez chwilę wydało mi się to dziwne, ale dało się do tego przyzwyczaić.

 Przed domem rozstałam się z chłopakami i weszłam do środka. Z uśmiechem na twarzy rzuciłam torbę do pokoju i weszłam do kuchni, w której mama gotowała obiad.
 - A ty co taka zadowolona? - zapytała mieszając coś w garnku.
 - Chłopcy są wspaniali! Kiedy ich potrzebuję pomogą lub odprowadzą mnie do domu. nie myślałam, że aż tak bardzo mi się tutaj spodoba! - usiadłam do stołu. Co dobrego robisz?
 - Bigos! - z dumą zapowiedziała.
 - O mniam! John prosił byś ugotowała coś polskiego czy z własnej inicjatywy?
 - To drugie. A może zaprosisz chłopaków na obiad? Poznałabym twoich kolegów...
 - Wiesz co mamo, to chyba nie jest dobry pomysł... - przerwałam jej.
 - Czemu nie?
 - Bynajmniej na razie. Może kiedyś ok?
 - No dobrze...
 Poszłam do pokoju odrobić lekcje, chociaż nie mogłam się skupić. Myślałam o Danielu i jak zerwać z Mateuszem, który jest w Polsce.
 Godzinę później siedziałam już na laptopie i publikowałam notkę na photoblogu. Wtem wpadłam na genialny pomysł. Spojrzałam na zegarek. Była 19.
 - Mamy 19-stą więc w Polsce jest 11... Nosz fuck! Muszę pogadać z Vicky i to teraz! - uderzyłam pięścią w łóżko.
 Położyłam się na plecach i obmyślałam dalej plan.
 - To musi wypalić... Musi...
 Minęła 23 a ja wciąż leżałam. Dopiero na dźwięk pojawienia się nowej osoby na skype usiadłam przed laptopem. To była Vicky. Natychmiast kliknęłam "Rozmowa wideo".
 - Ej, Vicky! Mam pomysł!
 - Cześć. Jaki pomysł?
 - Jak zerwać z Mateuszem!
 - Zamieniam się w słuch - przyjaciółka oparła głowę na ramieniu.
 - No więc tak... Napiszę do niego, że związek na odległość nie ma sensu i by w Polsce znalazł sobie nową dziewczynę!
 - Ja ci tego pomysłu już przypadkiem nie dawałam?
 Zastanowiłam się chwilę. - A no, może być. - uśmiechnęłam się. - To tak może być?
 - Niech będzie. Trzymam kciuki. - rozmawiałyśmy do czasu, kiedy na skype nie pojawił się Mateusz. Rozwiązałam rozmowę z Vix i zadzwoniłam do chłopaka.
 - No cześć kochanie? I jak Australia? - zaczął.
 - Dobrze, nawet bardzo dobrze, ale musimy pogadać.
 - Czy coś się stało?
 - Tak. Doszłam do wniosku, że związek na odległość nie ma sensu i musimy się rozstać...
 Chłopak chwilę milczał. Głupio tak wyglądało, bo zazwyczaj gadał cały czas.
 - To są twoje ostateczne słowa?
 - Tak.
 - ... Dobrze. Tak więc żegnaj. - rozłączył się.
 - Przepraszam, przepraszam... - mówiłam, a łzy napływały mi do oczu. - Przepraszam Cię tak bardzo...
 Zakryłam twarz rękami, choć łzy kapały na klawiaturę. Siedziałam chwilę i gorzko płakałam. Słyszałam jak mama stoi za drzwiami i nasłuchuje co robię.
 - Mamo odejdź! - krzyknęłam i twarz schowałam w poduszce.

**************
W TYM MIEJSCU CHCIAŁABYM WAM ŻYCZYĆ SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU, DUŻO SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI I DUŻO SEKSU ;) by @angelikajokiel

5 komentarzy:

  1. świetne opowiadanie ! przeczytałam od początku i bardzo mi się spodobało :) troche nie fair postapila ze swoim chlopakiem, ale prawda jest taka ze ich zwiazek stracil sens w chwili kiedy sie przeprowadzila. no i przeciez jest Daniel <3 mam nadzieje ze Angelika z Tateuszem wszystko sb wyjasnia i zostana przyjaciolmi :) czekam na watki z Danielem bo cos czuje ze cos z tego bd : )zapraszam do mnie, tez pisze opowiadanie o janoskians :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a zapomnialam :) informuj mnie na tt jesli mozesz :) @olllkaa

      Usuń
    2. ok, to cię follownę ;) i dzięki za swoje zdanie o tym opowiadaniu :x

      Usuń
  2. Cudowne opowiadanie, pisz dalej bo już mnie ciekawość zżera :3

    OdpowiedzUsuń