piątek, 28 lutego 2014

#50

Więc, na wstępie uświadamiam, że wcześniej dodałam tylko CZĘŚĆ tego rozdziału, to był wypadek.
 Z racji tego, że jestem czasowo rok do tyłu (nie wiem jakim cudem, ale jestem) informuję, że czasowo akcja jest przesunięta do aktualnego czasu. Nie wiem jak to inaczej wyjaśnić. Z góry przepraszam, jeżeli to będzie przeszkadzać. oczywiście, wszystkie akcje wcześniej obiecane (ślub, itp.) odbędą się, tyle że w tym roku, a nie rok wcześniej :D



 Pierwsze dni na planie były masą stresu, potu i bólu głowy, by zrozumieć cokolwiek z całego zamieszania. Wszyscy kręcili się w panującym w studiu mroku i chłodnym powietrzu, który studził wszelkie obecne tam rekwizyty: od ogromnych kamer operatorów po sztuczne drzewa i przepołowiony samochód.
 Atmosfera panująca na planie była wspaniała. Wszyscy żartowaliśmy z siebie i postaci, które gramy; jak i również wygłupialiśmy się pomiędzy scenami i w czasie na charakteryzację, która normalnie zaczynała się o godzinie piątej rano.
 Przez pierwsze dwa tygodnie pracy na planie wolne popołudnia spędzałam z Jasmine i Christopherem, z którym się pogodziłam i bliżej zaprzyjaźniłyśmy wraz z młodą Cahill. Zwykle chodziliśmy po Perth nagrywając coś w stylu video pamiętnika, który po nagraniu filmu zostałby skopiowany i wręczony każdemu z naszej trójki. Myślę, że byłaby to najlepsza pamiątka, zaraz po zdjęciach robionych na planie i filmu, nad którym pracuje blisko 500 ludzi, łącznie z aktorami i resztą ekipy spoza głównego planu.
 Zachody słońca w Perth były cudowne! Z tarasu mojego apartamentu był najlepszy widok na różowo-grejfrutową gwiazdę znikającą za horyzontem, która kolorowała chmury na piękne, żywe kolory pomarańczy, różu i fioletu. Niebo było idealnym tłem do zdjęć, jakie w trójkę postanowiliśmy zrobić. Były to zdjęcia w stylu indie, za którym szczególnie przepadałam.
 Wieczór spędziliśmy na jedzeniu pianek pieczonych nad ogniem świeczki i piciu bezalkoholowego szampana o smaku brzoskwiniowym, który był idealnym smakiem to tego typu napojów bezalkoholowych.
 Z chwilowymi lokatorami pożegnałam się koło godziny 2 nad ranem, ponieważ musiałam się przygotowywać do przyjazdu Janoskians, których samolot z Los Angeles ląduje w Perth o siódmej rano, a do tego czasu muszę ogarnąć lokum i siebie, a przy tym zmrużyć jeszcze oczy na chociażby dwie godziny.
 Spać poszłam o piątej nad ranem tylko po to, by godzinę później usłyszeć ryk alarmu w elektrowni jądrowej, który ustawiłam sobie ns budzik by mieć pewność, że nie prześpię przylotu chłopaków.
 Szybki, zimny prysznic rozbudził mnie po chwilowej drzemce, zmieniłam jednoczęściową piżamę w lamparcie cętki na jeansowe shorty i bralet w kwiecisty wzór, na nogi wsunęłam niezniszczalne miętowe Vansy i doprowadziłam się do stanu dopuszczalnego do opuszczenia hotelu.
 Droga na lotnisko zajęła mi pół godziny, gdyż udałam się komunikacją miejską, a nie tak jak to było pierwszego dnia w Perth samochodem, który odebrał mi z życia wiele godzin.
 Stałam przy głównym wejściu na lotnisko, gdzie mieliśmy umówione spotkanie.
 Już z daleka było słychać krzyki chłopaków i rozszalałych nastolatek, przed którymi uciekali.
 - Angie! - pierwszy w oczy rzucił mi się Jai, który biegł najszybciej z całej ich paczki. Za nim była reszta Janoskians, która w biegu rzuciła walizki i podbiegli do mnie, by zrobić masowego łamańca żeber, co bliżej nazywało się przytulaniem lub "niedźwiadkiem".
 - Jak ja się za wami stęskniłam! - gdy chłopcy mnie puścili wewnętrzną stroną dłoni wytarłam łzę, która mimowolnie wypłynęła z moich oczu.
 - Powiedzmy, że my za tobą też - Beau jak zawsze uśmiechnął się szeroko, przy czym wygląda uroczo jak swoja mama.
 Dałam mu kuksańca w ramię i zdjęłam mu z głowy bejsbolówkę, którą nałożyłam na zmierzwione kolorowe włosy sterczące na mojej głowie.
 - Daleko jest twój hotel? - zagadnął Luke, przeglądając się w wyłączonym ekranie swojego telefonu.
 - Nie aż tak bardzo daleko. Może pół godziny drogi stąd tramwajem.
 - A są tam laski? Bo jak tam nie ma lasek to nie idę -najstarszy z braci Brooks zrobił minę niczym obrażone dziecko, tupnął nogą i splótł ręce na swoich piersiach, które po wyczerpujących treningach były coraz bardziej widoczne.
 - Są laski. Głównie w moim wieku i starsze, z większością gram na planie.
 - Mnie to satysfakcjonuje - chłopak dźwignął z podłogi walizkę i udał się w kierunku wyjścia. Reszta chłopaków ruszyła za nim, tylko Daniel poczekał chwilę za mną, by przywitać się ze mną jak chłopak ze swoją dziewczyną, a nie ze swoją kumpelą. Jedną ręką objął mnie w talii i czule pocałował, po czym oblizał swoje usta błyszczące się od mojego błyszczyku.
 - Dobrze, że wróciłeś - objęłam go, chowając twarz pod jego brodą. Jego ciało pachniało intensywnymi, drogimi perfumami.
 - Ciebie też dobrze widzieć - przytulił mnie mocniej. Poczułam jak mocno bije jego serce.
 - Ej, misiaki! Kończcie tego pornosa i chodźcie! - Jai wołał nas spod wyjścia. Choć raz miałam ochotę uderzyć Jai'a pięścią w twarz.
 Pod lotniskiem czekał na nas van, którym zabraliśmy się do hotelu. Gdy będąc na światłach jakaś nastolatka rozpoznała któregoś z chłopaków było słychać krzyk radości, po którym zbiegało się kilka fanek, które uderzały o szyby pojazdu.
 - I wy tak codziennie macie? - zapytałam, zasłaniając twarz. Widok tylu krzyczących dziewczyn przerażał mnie.
 - Ta, powiedzmy - zaśmiał się Luke, nagrywając tłum telefonem. On chyba jako jedyny doceniał starania dziewczyn o bycie zauważoną.
 - Czasami wygląda to tak, że będąc gdzieś w mieście wyłapie nas jedna dziewczyna, poprosi o zdjęcie, a po chwili tweetuje gdzie nas widziała i w mgnieniu oka pojawia się kolejny tuzin lasek - dopowiedział James, intensywnie przy tym mrugając.
 - Też dobrze. A nie przeszkadza wam ten cały hałas, który wywołuje wasz pobyt w danym miejscu?
 Janoskians popatrzyli po sobie, po czym jednogłośnie zaprzeczyli. Czasami się zachowują się jakby zostali sklonowani.

 Miejsce w hotelu gdzie przebywałam chłopcy mieli zarezerwowane przez Jasmine, którą o to poprosiłam. W końcu jako wnuczka właściciela, która miała później odziedziczyć posiadłość miała prawo do załatwiania takich spraw. Janoskians mieli apartament naprzeciwko mojego, który kiedy się tu wprowadzałam, był w trakcie remontu. Bliźniacy rzucili walizki i wyszli na taras, z którego rozciągał się widok na basen pobliskiej szkoły, gdzie właśnie przebywały nastolatki. Brooksowie zaczęli je nawoływać, tak jak to zwykle robią, a dziewczyny zaczęły piszczeć, jakby zobaczyły Bóg wie co.Usiadłam na kanapie, na której leżał już James, który nie odrywał wzroku od swojego telefonu.
 - Więc, na jak długo tutaj zostajecie? - zapytałam, chcąc przerwać panującą tu ciszę, która nie pasowała do stylu bycia Janoskians. 
 - A co, chcesz już się nas pozbyć? - James zaśmiał się i przeklnął pod nosem, gdy jego smartfon odmówił posłuszeństwa.
 - Jestem po prostu ciekawa. I chcę wiedzieć, jak długo ze sobą czasu spędzimy, zanim zostawicie mnie w Australii a sami będziecie podróżować po świecie. 
 - Więc, skoro chcesz wiedzieć - Beau wysypał zawartość swojej walizki na podłogę, po czym na niej usiadł. - Za trzy dni mamy tutaj występ, a później lecimy do Ameryki na występy.
 - Czyli, mamy trzy dni dla siebie?
 - Dwa i pół. Jednego dnia mamy sesję zdjęciową. Tak, sława to taka straszna rzecz - rzekł sarkastycznie, patrząc na swoje paznokcie. 
 - Dobra - wstałam, nie mając ochoty patrzeć na gwiazdkowate zachowanie najstarszego z chłopców. - Jak się rozpakujecie, zrobicie to, co chcecie zrobić, to mój pokój jest naprzeciwko. 
 Idąc w kierunku drzwi nie słyszałam żadnych protestów. Janoskians śmiali się i rozrzucali swoje rzeczy po apartamencie. Przewróciłam oczami i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
 W moim pokoju był porządek, w porównaniu do pokoju chłopaków. Na podłodze leżały tylko brudne ciuchy, które zaczęłam zbierać do kosza, by wynieść je na dół do pralni. 

 Ze snu wybudziło mnie dudnienie, jakie dochodziło zza drzwi frontowych. Z zamkniętymi oczami poczłapałam do nich i otworzyłam je. 
 Przede mną stały dwie sylwetki, których wyraźnie nie widziałam. 
 - Ubieraj się - od razu rozpoznałam głos Jai'a. 
 - Co?
 - Ubieraj się, wychodzimy.
 - Ale dokąd? - z kieszeni spodni wyjęłam telefon, na której sprawdziłam godzinę. - Jest pierwsza w nocy cymbale!
 -  Idziemy do klubu - postacią, jaka stała obok Jai'a okazał się być Beau, który chwycił mnie za rękę i tanecznym krokiem obrócił wokół siebie.
 - To jest jakiś żart, tak? - oczy piekły mnie od świateł na korytarzu. Przetarłszy je widziałam wyraźniej twarze braci, które były czerwone. - Wkręcacie mnie czy jesteście zjarani?
 - Blisko - zachichotał Beau. - Upici. I to samo mamy zamiar zrobić z tobą, dzisiaj - chłopak przepchnął się obok mnie i ruszył w stronę mojej sypialni, gdzie szperał w mojej komodzie z ciuchami. 
 - To jest żart, prawda? Błagam, powiedz mi że to jest jakiś żart - spojrzałam na Jai'a błagalnym wzrokiem i złożyłam dłonie jak do modlitwy.
 - Tak - odparł spokojnym, zbyt spokojnym jak na niego tonem. - To jest żart.
 - Dziękuję.
 - Powiedziałem to tylko dlatego, że mnie o to błagałaś - uśmiechnął się uroczo i wyminął mnie w drzwiach, po czym dołączył do swojego starszego brata.
 Poirytowana warknęłam pod nosem i tupiąc ze złości nogami poszłam do sypialni, gdzie plaskaczem rzuciłam się na łóżko.
 - Ubierzesz to - Beau trzymał w rękach T-shirt w moro, po czym rzucił nim we mnie.
 - Nie - wyburczałam, tłumiąc swój głos w poduszkach.
 - Tak! 
 - Nie - podniosłam głowę i gniewnie spojrzałam na starszego Brooksa, który będąc pod wpływem alkoholu stawał się namolny i nie do wytrzymania.
 - Dlaczego? Nie lubisz nas? - Beau oparł ręce na biodrach.
 - Nie o to chodzi! Mogliście przyjść wcześniej, ale powiedzieć mi o wyjściu do klubu zanim wyszłam od was z pokoju kilka godzin wcześniej. 
 - No chodź z nami - obok mnie usiadł Jai, który czule zaczął głaskać mnie po głowie. Spojrzałam na niego jak na idiotę, a ten przycisnął moją głowę do swojej umięśnionej klatki piersiowej. 
 - A gdzie Skip, James i Luke?
 - Dopijają resztki wódki i zaraz do nas dołączą - Beau nadal szperał po mojej komodzie, wyjmując i przymierzając moje staniki, które pastelowymi kolorami pasowały do jego opalenizny.
 - To pójdziesz z nami? - Jai patrzył na mnie jak zbity piesek, czym złamał moją obronę.
 - Ok - chłopcy zacisnęli pięści. Wyglądali na szczęśliwych, jakby powiedziano im, że zdali sprawdzian z matmy, do którego uczyli się godzinami. - Ale macie mi wyjść z tego pokoju w pięć sekund, bym mogła się przebrać - wskazałam palcem na drzwi, które po chwili zamknęły się za braćmi.
 Wsunęłam na siebie ciuchy, jakie wybrali mi chłopcy, włosy upięłam w kok, na nogi ubrałam niezniszczalne Vansy i wyszłam z sypialni. W salonie siedzieli już wszyscy z Janoskians, jeden bardziej upity od drugiego. 
 - Myślałam, że potraficie się bawić bez alkoholu - stwierdziłam, wskazując na nich palcem.
 - Bo potrafimy - wystękał James, który błądził pijanym wzrokiem po chłopcach. - Ale jak idziemy do klubu, to musimy być przygotowani.
 Daniel wstał z kanapy  i chwiejnym krokiem podszedł do mnie, dając mi buziaka. Kiedy się odsuwał ode mnie, czułam smak wódki w ustach. Chłopak chwycił mnie pod ramię i zapytał:
 - Idziemy?
 Skinęłam głową i całą szóstką wyszliśmy z apartamentu, kierując siedo wind.
 Idąc przez ulicę chłopcy wydzierali się, że są królami Australii i nic ich nigdy nie złamie, a także wykrzykiwali do dziewczyn zatrzymujących taksówki, że zapewne są boginiami i mężczyźni powinni im składać pokłony.
 Przed klubem "Red Rope" stała grupka chłopaków, która paliła papierosy i tłukła butelki po piwie. Z wnętrza klubu wydostawała się stłumiona muzyka, w której rytm zaczęły mi się trząść kolana. Na dworze było nieco ponad 10 stopni, a ja szłam w szortach, które ledwo zakrywały mi pośladki. 
 Gdy zostaliśmy wpuszczeni przez ochroniarza, zauważyłam multum ludzi bawiących się w luminoforach, po których biegały światła stroboskopowe. W pomieszczeniu czuć było pot, alkohol i duszący zapach perfum, których nadużywały tańczące na parkiecie wypindrzone dziunie.
 - Idę po drinki. Chcesz coś? - Daniel musiał krzyczeć mi do ucha, bym mogła usłyszeć cokolwiek w gwarze muzyki.
 - Nie, dzięki!
 Daniel wraz z Beau zniknęli przy barze, gdy Jai i James wyrywali dziewczyny tańczące z przyjaciółkami. Obok mnie został Luke, który był tak czerwony na twarzy, że wyglądał jakby dostał gorączki.
 - A tobie co jest? - pochyliłam się nad jego uchem, i widząc, że nie dosłyszał pytania powtórzyłam je. Nastolatek zanim odpowiedział oblizał suche usta.
 - Nic mi nie jest.
 - Jak to nic, jak widzę że coś ci jest?
 - Zatańczymy? 
 - Jasne! - staliśmy dość blisko siebie i zaczęliśmy wykonywać ruchy, które bliżej nazywały się tańcem. Podrygiwaliśmy w rytm muzyki, która nie była nam pisana. Nigdy nie umiałam tańczyć do muzyki klubowej. Pytanie brzmi: czy do niej się w ogóle tańczy?
 Na tle ludzi z klubu wyglądaliśmy jak dzieci, co Luke chyba również zauważył, gdyż zaczął się śmiać.
 - Marni z nas tancerze - krzyknął mi do ucha.
 Serce dudniło mi w rytm muzyki, gdy kiwnęłam najstarszym z Janoskians gdzie jesteśmy.
 - Lepsze to, niż dzikie wygibasy Jai'a i Jamesa - głową wskazałam na wspomnianych chłopaków, którzy odstraszyli kolejne panny. 
 - Koko Jambo i do przodu - skomentował i wyjął z ręki brata białego drinka, którego spróbował.
 - Co to? - zwrócił się do Beau.
 - Sperma barmana.
 Luke wypluł zawartość ust na moją twarz, po czym zaczął wycierać język rękę.
 - Dzięki - zaczęłam odklejać włosy lepiące się od alkoholu.
 - Przepraszam! Zaraz ci to wytrę! - Luke zdjął z siebie koszulkę, którą po chwili zaczął wycierać moją twarz. 
 Stałam osłupiona, nie wiedząc co zrobić. Luke podduszał mnie swoją przepoconą koszulką, w którą wsiąknięte były perfumy i kilka rodzajów alkoholu. Zewsząd otaczała mnie muzyka, nie słyszałam nawet własnych myśli. 
 Gdy chłopak odjął koszulkę od mojej twarzy, poczęłam wypluwać jej nitki, które przykleiły mi się po pomadki ochronnej. 
 - I jest ok! - uśmiechnął się i obrócił mnie wokół siebie.
 Zaczęliśmy tańczyć w czwórkę, w kółku, zdzierając przy tym gardła, gdy śpiewaliśmy tekst puszczanych remiksów piosenek. Po jakimś czasie dołączyli do nad Jai i James, którzy ledwo trzymali się na nogach. 
 Bawiliśmy się świetnie w swoim towarzystwie, pomimo braku powietrza do oddychania, który zamienił się w opary rozlanych drinków i potu. 
 Gdy James zaczął upadać na kolana, stwierdziłam, że już czas wracać do hotelu. Z tylnej kieszeni spodni wyjęłam telefon i sprawdziłam godzinę, która wskazywała 4 nad ranem.
 - Ej! Czas się zwijać! - krzyknęłam i rękoma wskazałam na wyjście z klubu.
 - Teraz? Dopiero się impreza zaczęła! - beau rozpoczął wygibasy, jakich nigdy u niego nie widziałam.  
 - Dla niektórych impreza się skończyła po kilku drinkach - wskazałam na Jemziego, który starał się wstać z parkietu, jednak ręce ślizgały mu się na plamach wódki.
 - Masz rację - Beau dźwignął nastolatka z podłogi, poklepał resztę po ramionach i udaliśmy się w stronę wyjścia z klubu.
 Na świeżym powietrzu chwyciłam kilka głębokich wdechów, po czym położyłam sobie na ramieniu rękę Daniela, któremu również plątały się nogi.
 Idąc przez ulicę słychać było śpiew ptaków, cichy szum morza i cichy szmer wiatru, który wiał ze wschodu,  gdzie właśnie wstawało słońce.
 - Warto było z nami iść? - Jai pomagał bratu prowadzić Jamesa.
 - Tak, zdecydowanie - uśmiechnęłam się szczerze i popatrzyłam na nich wszystkich.
 Prawie nic się nie zmienili od czasu, kiedy ich poznałam. I za to ich chyba kocham.
 W hotelu odprowadziłam Janoskians do pokoju, po czym udałam się do swojego łóżka, by zamknąć choć na chwilę oczy. Nie musiałam długo czekać na sen, przyszedł on ze smakiem alkoholu w ustach. 


*************************
Dziękuję za wspieranie mnie przez te 50 rozdziałów xx Nigdy nie spodziewałabym się, że aż tyle ich powstanie, a już w ogóle, że będą czytane! Dziękuję Wam z całego serca :)

13 komentarzy:

  1. JEST! W końcu! Tak bardzo się za nimi stęskniłam i za rozdziałami. Ciekawa jestem co u dziewczyny Luke'a, bo jakoś nie za bardzo się tym przejmował. Jai jak zwykle wchodzi w "idealnych" momentach ale jest przesłodki. Beau... ach Beau i ta jego próżność. No cóż teraz tylko muszę przeżyć i czekać na następny rozdział ;)
    Pozdrawiam, ściskam i całuję ^^
    Vicky Brooks <3

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham i czekam na następny :) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam <3 kiedy następny???

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :D Czekam na nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Znalazłam bloga i w dwa dni przeczytałam wszystkie rozdziały ^^ Przepraszam że wszędzie nie pisałam koma ale od tego rozdziału będę ;*** czekam na next'a z niecierpliwością i nie wiem czy skupie się w szkole bo będę myśleć kiedy będzie następny . Pozdro ;*** :) :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy dodasz następny rozdział???

    OdpowiedzUsuń
  7. mam pytanie masz może link skąd można pobrać szablony na blogspota z janoskians ? Prosze odpisz to ważne

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny rozdział? ; d

    OdpowiedzUsuń